Debaty, w których zmierzą się kandydaci PO i PiS, odbędą się bez publiczności – wynika z informacji „Wprost”. Jej udziału nie domagali się ani sztabowcy Jarosława Kaczyńskiego, ani Bronisława Komorowskiego.
- Wiedzieliśmy, że PiS nie zgodzi się na publiczność, więc nawet nie poruszaliśmy tego tematu – przyznaje jeden ze sztabowców Komorowskiego. – Rzeczywiście, nie chcieliśmy powtórki z debaty Kaczyński-Tusk z 2007 roku. Na szczęście Platforma nie proponowała udziału publiczności – dodaje jeden ze współpracowników Jarosława Kaczyńskiego.
To, jak ważna może być obecność publiczności, pokazała decydująca debata kampanii parlamentarnej z 2007 roku, w której starli się Jarosław Kaczyński i Donald Tusk. Współpracownicy tego pierwszego oskarżali wówczas publiczność przyprowadzoną przez sztabowców Platformy o deprymowanie ich kandydata. - Publiczność pana Tuska złamała wszelkie zasady. Nie było jednej wypowiedzi premiera, która nie byłaby przerywana. Premier musiał przekrzykiwać publiczność. Byłem tym zażenowany - powiedział po zakończeniu debaty poseł PiS Tomasz Dudziński.
To, jak ważna może być obecność publiczności, pokazała decydująca debata kampanii parlamentarnej z 2007 roku, w której starli się Jarosław Kaczyński i Donald Tusk. Współpracownicy tego pierwszego oskarżali wówczas publiczność przyprowadzoną przez sztabowców Platformy o deprymowanie ich kandydata. - Publiczność pana Tuska złamała wszelkie zasady. Nie było jednej wypowiedzi premiera, która nie byłaby przerywana. Premier musiał przekrzykiwać publiczność. Byłem tym zażenowany - powiedział po zakończeniu debaty poseł PiS Tomasz Dudziński.