Debata panów K. (red: J. Kaczyńskiego i B. Komorowskiego) nie stała się przełomem w tej kampanii i nie zdecyduje o jej wyniku - pisze na swoim blogu eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki. Jako przykład "modelowej" debaty Czarnecki przypomina tutaj pojedynek: Wałęsa - Kwaśniewski w 1995 roku lub Tusk - Kaczyński w 2007.
Zdaniem Czarneckiego pod wpływem wczorajszej debaty ludzie nie ruszą - jak pisze - "hurmem do urn". - Podejrzewam także, że jej oglądalność spadła i to mocno o 20:30, gdy zaczynał się mecz Argentyna - Meksyk na Mundialu w RPA. Dla rezultatu wyborczego decydująca może być - ale być nie musi - druga debata, w środę, przy zapewne większej oglądalności (tego dnia nie będzie transmisji żadnych meczów piłkarskich - jest przerwa na mistrzostwach świata...) - komentuje polityk.
Zdaniem Ryszarda Czarneckiego debata nie podgrzała atmosfery kampanii, jak się niektórzy naiwnie spodziewali. - W tej debacie jedyną niespodzianką było w gruncie rzeczy wtrącanie się Bronisława Komorowskiego w prowadzenie - najpierw Olejnik, a potem Lichockiej. Puściły nerwy marszałkowi? Zaś wręczenie Jarosławowi Kaczyńskiemu depeszy PAP sprzed bodaj 4 (!) lat było próbą odgrzania starych kotletów. Do tego nieprawdziwych... - czytamy. Cóż, dogrywka za trzy dni.
mr
Zdaniem Ryszarda Czarneckiego debata nie podgrzała atmosfery kampanii, jak się niektórzy naiwnie spodziewali. - W tej debacie jedyną niespodzianką było w gruncie rzeczy wtrącanie się Bronisława Komorowskiego w prowadzenie - najpierw Olejnik, a potem Lichockiej. Puściły nerwy marszałkowi? Zaś wręczenie Jarosławowi Kaczyńskiemu depeszy PAP sprzed bodaj 4 (!) lat było próbą odgrzania starych kotletów. Do tego nieprawdziwych... - czytamy. Cóż, dogrywka za trzy dni.
mr