Jak wyglądałoby polskie życie publiczne gdyby doszło do takiego rozwiązania? Wydaje mi się, że politycy młodego pokolenia obydwu partii potrafiliby się ze sobą skutecznie porozumieć (casus posła Adam Hoffmana i innych polityków PiS-u dążących do zgody pomiędzy ugrupowaniami). Koalicja Prawa i Sprawiedliwości z Lewicą z pewnością oscylowałoby wokół tematów socjalnych, interwencjonizmu państwowego czy wyrównywania szans pomiędzy regionami uboższymi oraz bardziej rozwiniętymi.
Czy jest natomiast możliwa dużo bardziej nieprawdopodobna dziś koalicja POPiS-u? 9 czerwca eurodeputowany Paweł Kowal mówił na antenie radia TOK FM, iż "koalicja pomiędzy dwoma największymi partiami jest konieczna". Faktycznie w 2005 roku wspólne wielkie porozumienie dwóch gigantów było bardzo pożądane. Dwubiegunowość polskiej sceny politycznej zrodziła się w związku z komisją do spraw wyjaśnienia tzw. afery Rywina. Elementem pieczętującym podział Polski na dwie części było wycofanie się Włodzimierza Cimoszewicza ze startu w wyborach prezydenckich w 2005 roku.
Wydaje się, że scenariusz powrotu do koncepcji POPiS-u jest dziś paradoksalnie mniej realny niż koncepcja POLiD-u (prawdopodobna) czy PiSLiD-u (częściowo abstrakcyjna). To zaskakujące jak dwie, wyrosłe z nurtu solidarnościowego partie walczą obecnie o głosy elektoratu lewicowego po to, by albo utrzymać pełnię władzy, albo zachować jej ostatni bastion. No ale przecież w polityce nigdy nie można mówić nigdy.
Łukasz Rosiak