Eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki ostrzega, że osoby, które pobrały zaświadczenie o prawie do głosowania poza miejscem zamieszkania mogą w II turze wyborów oddać więcej niż jeden ważny głos. "Eksperci uważają, że możliwość nieuczciwego głosowania w wielu miejscach na podstawie sfałszowanych zaświadczeń nie jest technicznie trudna" - pisze Czarnecki.
"Nie wierzę w krasnoludki. Dlatego też będę namawiał do bardzo uważnego przyjrzenia się tzw. głosom wyjazdowym" - pisze na blogu Czarnecki. "Słyszałem od dwojga politologów, że w Polsce może powtórzyć się sytuacja z USA i Kalifornii, gdzie przez wiele tygodni przeliczano głosy z wyborów, w których George Bush pokonał Al Gore'a oraz w kontekście prób sfałszowania I tury wyborów w dwóch polskich lokalach wyborczych w Brukseli" - ostrzega Czarnecki. "Nikt mnie nie przekona, że nie ma dymu bez ognia i że są i tacy, którzy chcieliby cudów nad urną. Warto więc skrupulatnie się przyjrzeć, czy osoby głosujące poza miejscem zameldowania nie głosowały w kilku miejscach naraz. O takich pokusach słyszałem" - przestrzega.
Czarnecki stwierdza również, że informacje o rychłym postawieniu Mariusza Kamińskiego w stan oskarżenia, a także zarzuty pod adresem współprowadzącej debatę prezydencką Joanny Lichockiej są elementem "brudnej kampanii wyborczej" prowadzonej przez PO. Na koniec deklaruje jednak, że wierzy w mądrość Polaków.
arb