Grupa dziennikarzy i znanych osób podpisała się pod listem broniącym dziennikarki TVP Joanny Lichockiej, której zarzucono złamanie zasad etyki dziennikarskiej oraz zasadę bezstronności w czasie debaty prezydenckiej. „Joanna Lichocka padła ofiarą skandalicznych oskarżeń” – tymi słowami zaczyna się list.
Sprawa dotyczy wywiadu udzielonego przez redaktora naczelnego „Wydarzeń" Jarosława Gugałę. Dziennikarz twierdzi, że Lichocka złamała zasadę bezstronnego dziennikarstwa. – Mieliśmy zadawać pytania, a nie wygłaszać deklaracje polityczne. Lichocka wygłosiła na początku antyplatformerską, antyrządową tyradę. Zresztą od razu Bronisław Komorowski skomentował, że to wystąpienie lidera opozycji. Miał rację – ocenił Gugała. Przed szefem „Wydarzeń” na Lichockiej suchej nitki nie zostawił też Grzegorz Miecugow z TVN. – Pierwsze pytanie było dziwaczne, ale nie zaskakujące. Waliło przecież w rząd. Dlaczego TVP wystawił do debaty Joannę Lichocką? No właśnie dlatego – mówił Miecugow sugerując jednocześnie, że Kaczyński znał wcześniej pytanie, które miała zadać Lichocka. Dziennikarz stacji TVN stwierdził też, że Lichocka złamała zasadę etyki dziennikarskiej.
Cześć dziennikarzy i znanych osób broni jednak Lichockiej. M.in. Łukasz Warzecha z "Faktu", Michał Karnowski z "Polski The Times" i Przemysław Babiarz z TVP podpisali się pod listem otwartym. Uważają, że twierdzenia Gugały nawołują do środowiskowego ostracyzmu. – Próbuje się zorganizować na nią środowiskową nagonkę – piszą. – Podążając tropem logiki osób biorących udział w tych działaniach, należałoby je podejrzewać o kierowanie się osobistymi sympatiami politycznymi, w co jednak nie chcemy wierzy – czytamy dalej.
Lichocka nie komentuje na razie całej sytuacji. Jak informuje jednak „Rzeczpospolita" dziennikarka nie wyklucza złożenia pozwu przeciwko Miecugowowi o zniesławienie.
Rz, ps
Cześć dziennikarzy i znanych osób broni jednak Lichockiej. M.in. Łukasz Warzecha z "Faktu", Michał Karnowski z "Polski The Times" i Przemysław Babiarz z TVP podpisali się pod listem otwartym. Uważają, że twierdzenia Gugały nawołują do środowiskowego ostracyzmu. – Próbuje się zorganizować na nią środowiskową nagonkę – piszą. – Podążając tropem logiki osób biorących udział w tych działaniach, należałoby je podejrzewać o kierowanie się osobistymi sympatiami politycznymi, w co jednak nie chcemy wierzy – czytamy dalej.
Lichocka nie komentuje na razie całej sytuacji. Jak informuje jednak „Rzeczpospolita" dziennikarka nie wyklucza złożenia pozwu przeciwko Miecugowowi o zniesławienie.
Rz, ps