W Madrycie rozpoczęła się wielka fiesta, która będzie trwała do rana. W samym centrum zebrało się ponad 200 tysięcy osób, w czerwonych koszulkach koloru hiszpańskiej drużyny, z twarzami pomalowanymi w barwy Hiszpanii. Wystrzeliwują petardy, a niebo rozświetlają sztuczne ognie. Słychać śpiewy, wiwaty, dźwięki piszczałek, trąbek i wuwuzeli.
"Jestem Hiszpanem, Hiszpanem, Hiszpanem" - śpiewają kibice najgłośniej, jak tylko mogą. "Jesteśmy mistrzami, ole, ole, ole". Całe rodziny z dziećmi, znajomi i nieznajomi wspólnie celebrują zwycięstwo. Pije się litry piwa, wina i sangrii.
"Hiszpania jest na Księżycu" - stwierdził "El Pais". - To historyczny dzień w historii naszego sportu, Hiszpania po raz pierwszy wygrała Mundial".
"Mistrzowie świata! Hiszpania ma już tytuł, którego jej brakowało" - napisał wielkimi literami dziennik "ABC".
Komentatorzy sportowi podkreślają, że hiszpańska drużyna wygrała pomimo "twardego, pełnego przemocy futbolu Holendrów i fatalnego sędziowania angielskiego arbitra Howarda Webba". Zarzucają mu stronniczość.
"Nie sankcjonował, jak powinien, twardej gry Holendrów - napisał "El Marca. - Przebaczył im dwie czerwone kartki. Van Bommel powinien być wyrzucony z boiska, De Jong wykorzystał pasywność Webba, nie ukarał karnym Heitinga podczas dogrywki".
"To był bardzo trudny mecz, ale mamy świetnych piłkarzy, którzy umieli przezwyciężyć problemy - powiedział trener Vicente del Bosque. - Bo nie chodzi tylko o to, aby wygrać, ale o zasady i wartości ważne dla całej Hiszpanii".
W poniedziałek bohaterowie przejadą odkrytym autokarem przez centralne ulice Madrytu, pozdrowią tłumy kibiców i pokażą puchar. Fiesta będzie trwała nadal.
PAP