Rodziny ofiar katastrofy prezydenckiego samolotu chcą zajrzeć do akt rosyjskiego śledztwa. Część z nich rozważa ustanowienie pełnomocnika w Rosji przy tym śledztwie - dowiedziało się RMF FM. Dotychczas do Polski dotarło zaledwie 1300 kart z rosyjskiego śledztwa - to zaledwie kilkanaście procent zgromadzonego materiału. Wciąż nie ma m.in. wyników sekcji zwłok.
Krewni ofiar szukają specjalisty od rosyjskich kodeksów, który najpierw sprawdziłby, czy ustanowienie pełnomocnika jest możliwe, a potem uzyskał wgląd w rosyjskie śledztwo. Jak tłumaczą ich decyzja wynika z powolnego tempa przekazywania rosyjskiej dokumentacji do polskiej prokuratury.
W wyniku takich działań rodziny chcą sobie zapewnić nie tylko szybszy dostęp do materiałów, ale też niejako kontrolować rosyjskie śledztwo. Pomysł ustanowienie pełnomocnika w Rosji rozumie szef polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy, Jerzy Miller. - Taka osoba ma dbać o interesy tych rodzin i dobrego imienia tego, który zginął. A w związku z tym, moim zdaniem, ustanowienie takiego pełnomocnika nie jest wyrazem braku zaufania, jest wyrazem pewnej kultury prawnej, która rośnie w Polsce - mówi Miller. Szef polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy dodaje, że wiele zależy od tego, czy rosyjskie prawo daje rodzinom ofiar - osobom pokrzywdzonym - taki przywilej.
W wyniku takich działań rodziny chcą sobie zapewnić nie tylko szybszy dostęp do materiałów, ale też niejako kontrolować rosyjskie śledztwo. Pomysł ustanowienie pełnomocnika w Rosji rozumie szef polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy, Jerzy Miller. - Taka osoba ma dbać o interesy tych rodzin i dobrego imienia tego, który zginął. A w związku z tym, moim zdaniem, ustanowienie takiego pełnomocnika nie jest wyrazem braku zaufania, jest wyrazem pewnej kultury prawnej, która rośnie w Polsce - mówi Miller. Szef polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy dodaje, że wiele zależy od tego, czy rosyjskie prawo daje rodzinom ofiar - osobom pokrzywdzonym - taki przywilej.
mr/ rmf fm