Kaczyński zaczyna mówić o Smoleńsku
Sikorski powiedział w środę, że o katastrofie dowiedział się od ambasadora Polski w Rosji Jerzego Bahra. Dodał, że w krótkim czasie po tym, jak dowiedział się o tragedii, rozmawiał dwukrotnie telefonicznie z Jarosławem Kaczyńskim.
"Nie przypominam sobie, by Jarosław Kaczyński używał słowa +zbrodnicza+ - to bym zapamiętał" - powiedział Sikorski dziennikarzom.
Zaznaczył ponadto, że mógł najwyżej powiedzieć, że "piloci nie powinni byli próbować lądować we mgle". "To, co mogłem powiedzieć to to, co powiedział ambasador Bahr - to znaczy: nie powinni byli próbować lądować we mgle. Nie miałem wtedy jeszcze sprecyzowanej opinii co do przyczyn wypadku" - podkreślił szef MSZ.
Sikorski był też pytany o to, czy kolumna z Jarosławem Kaczyńskim jadąca 10 kwietnia na miejsce katastrofy mogła być opóźniana. "Prezes Kaczyński miał ofertę dołączenia do delegacji premiera. Nie skorzystał z sobie wiadomych powodów" - mówił Sikorski. "To tak bywa, że kolumny rządowe są przepuszczane szybciej niż prywatne. To była konsekwencja decyzji o nieuczestniczeniu w delegacji rządowej" - powiedział szef MSZ.
Kaczyński stwierdził w wywiadzie, że podróż jego i towarzyszących mu osób na miejsce katastrofy była spowalniana. "(...) powolne tempo jazdy były wymuszone przez ścigającą nas delegację z premierem Tuskiem, który koniecznie chciał dotrzeć do Smoleńska przed nami" - mówił szef PiS.
"W pewnym momencie limuzyna z Donaldem Tuskiem minęła nas i dopiero wtedy pozwolono nam normalnie jechać. To była zresztą jakaś kompletna paranoja. Bo jeśli premier polskiego rządu ścigał się ze mną, kto pierwszy dojedzie do miejsca katastrofy, to widocznie szczególnie zależało mu, by się tam pokazać" - powiedział szef PiS.
Sikorski odniósł się w środę także do kwestii przetargu na samoloty rządowe. Szef MSZ zaznaczył, że to on - jeszcze jako minister obrony - rozpisał taki przetarg. Dodał, że Aleksander Szczygło - minister obrony w rządzie Jarosława Kaczyńskiego - ten przetarg unieważnił.PAP, im