Pytany o odwołanie Wacława Martyniuka ze stanowiska sekretarza klubu SLD (sprawował to stanowisko 17 lat) Napieralski podkreśla, że nie są to powyborcze rozliczenia (Martyniuk w czasie kampanii wyborczej krytykował Napieralskiego), ale "zmiana koncepcji pracy". - Nikomu się krzywda w SLD nie stanie. Jeżeli wszyscy działają zgodnie ze statutem i przepisami wewnętrznymi partii, nie muszą się czuć zagrożeni. Naprawdę, nie ma w SLD tematu rozliczeń. Bardziej zajmuje mnie fakt, że część lewicowych wyborców już w pierwszej turze wyborów prezydenckich zagłosowała na Bronisława Komorowskiego, choć on wcale nie odróżniał się od Jarosława Kaczyńskiego. Chciałbym znowu przyciągnąć do nas tych ludzi - podkreśla lider SLD.
Napieralski przedstawia też program Sojuszu na najbliższy czas. - Będziemy domagali się demontażu IV RP, czyli likwidacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego, likwidacji IPN i równych praw dla oficerów służb, którzy zostali pozytywnie zweryfikowani, a teraz ich ukarano. Poza tym chcemy przekonać wyborców, że jesteśmy prawdziwą alternatywą dla prawicy również pod względem programu społeczno-gospodarczego. Mamy wiele pomysłów, np. budowa przedszkoli i żłobków, finansowanie zabiegów in vitro, podwyższenie płacy minimalnej i najniższej emerytury, przywrócenie 50-procentowej ulgi komunikacyjnej dla studentów. Nasza partia dwukrotnie sprawowała władzę, raz uratowała finanse publiczne przed zapaścią. A więc mamy sprawdzone kadry i wiemy, jak się rządzi - przekonuje Napieralski.
Lider SLD podkreśla, że na razie nie myśli o współtworzeniu koalicji po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. - Trudno ocenić, co się wydarzy za półtora roku. W polskiej polityce mieliśmy już niesamowite zwroty. Najpotężniejsze partie błyskawicznie traciły wyborców. SLD jest tego przykładem. Zobaczymy, jak Polacy zareagują na pełnię władzy w rękach PO i co będzie się działo w PiS. Dlatego nie chcę się wypowiadać na temat przyszłych koalicji - ucina temat. Dodaje, że nie jest, jak się o nim mówi, zafascynowany Jarosławem Kaczyńskim. - Nie widzę możliwości zawarcia koalicji rządzącej z PiS. Od tej partii dzieli nas przepaść światopoglądowa i programowa. Ale w parlamencie będziemy popierać dobre ustawy i głosować przeciwko złym, niezależnie od tego, kto je zgłosi - podkreśla."Rzeczpospolita", arb