Wezwani do awanturujących się w nocy sąsiadów funkcjonariusze policji wskazali im, kto zadzwonił na komendę. Czy złamali prawo? - zastanawia się "Życie Warszawy".
Mieszkaniec warszawskiej Woli kilka dni temu wezwał policję do awanturujących się sąsiadów. Patrol przyjechał dość szybko. Wzywający widział, jak policjanci zapukali do mieszkania sąsiadów, słyszał też ich rozmowę, gdy poinformowali lokatorów, że to on wezwał policję. Teraz obawia się nieprzyjemności ze strony głośnych sąsiadów.
Oficer wolskiej policji przyznaje mu rację. Natomiast Maciej Karczyński, rzecznik Komendy Stołecznej Policji, uważa, że funkcjonariusze mieli prawo podać nazwisko osoby, która dzwoniła na komendę, gdyż sąsiedzi i tak by je poznali w momencie skierowania przez do sądu wniosku o ukaranie za zakłócanie ciszy nocnej. Jednak w tym konkretnym przypadku policjanci nie skierowali do sądu żadnego wniosku o ukaranie za zakłócania ciszy nocnej.
Adam Bodnar prawnik, sekretarz zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka powiedział gazecie, że policja nie powinna ujawniać, kto do niej dzwonił. "Jeśli funkcjonariusze będą ujawniać zakłócającym spokój, kto prosił ich o interwencję i te osoby będą o tym wiedziały, to na drugi raz - zanim zadzwonią na komendę - długo się zastanowią, czy warto" - dodał.