BP chce się pozbyć stacji benzynowych

BP chce się pozbyć stacji benzynowych

Dodano:   /  Zmieniono: 
Koncern BP zasięga opinii inwestorów w sprawie planu wyzbycia się rafinerii oraz stacji paliwowych i skoncentrowania działalności na wydobyciu ropy w Zachodniej Afryce i Brazylii - donosi brytyjski tygodnik "Sunday Times". Dział przetwórstwa ropy i obsługi stacji paliwowych zatrudnia 50 tys. ludzi na ogólną liczbę 80 tys. pracowników, lecz wnosi tylko 3 proc. do ogólnego zysku brutto BP.
Inna z opcji zakłada bazowanie na własnych inżynierach, a nie na podwykonawcach. To właśnie operacja wypełniania odwiertu cementem, wykonywana przez szwajcarskiego kontraktora Transocean była bezpośrednią przyczyną katastrofy na należącej do BP platformie Deepwater Horizon w kwietniu w Zatoce Meksykańskiej. Po katastrofie, w której zginęło 11 osób, BP ma w USA bardzo złą prasę. Przyszłość jej działań na amerykańskim rynku paliwowym stoi pod znakiem zapytania, tym bardziej, że nie jest to pierwsza katastrofa, która przytrafiła się koncernowi w USA. Rezygnacja z niektórych operacji i restrukturyzacja jest praktycznym wnioskiem z katastrofy, której końcowy rachunek szacowany jest na wielu miliardów dolarów.

Wcześniej BP zdecydowała się na odsprzedanie niektórych aktywów (ok. 10 proc. ogółu), w tym pola naftowego Prudhoe Bay na Alasce. Koncern wyasygnował też dużą sumę pieniędzy na konto przyszłych roszczeń odszkodowawczych i zrezygnował z wypłaty dywidendy udziałowcom.

"Sunday Times" sugeruje, iż rozmowy z inwestorami są na wczesnym etapie, ale ich wynik dopomoże w przyjęciu parametrów formalnego, strategicznego przeglądu operacji, który zostanie zarządzony z chwilą zatamowania wycieku ropy. BP udało się w tych dniach zatamować wyciek dzięki nałożeniu kopuły o wadze 80 ton na uszkodzony odwiert. Trwałym rozwiązaniem będzie dopiero wydrążenie studni, dzięki którym do miejsc przecieku możliwe będzie wpompowanie cementu i mułu. Dyrektorzy BP zostali wezwani do złożenia wyjaśnień przed komisję spraw zagranicznych Senatu USA w związku z dochodzeniem, czy koncern odegrał zakulisową rolę w zwolnieniu w ub. r. ze szkockiego więzienia Libijczyka Abdelbaseta Al-Megrahiego, w 2001 r. skazanego za zamach na samolot linii Pan Am w 1988 r. Koncern podejrzewany jest o to, że prowadził lobbing na rzecz zwolnienia Megrahiego, ponieważ liczył, że dopomoże mu to w uzyskaniu licencji od władz libijskich na eksploatację ropy.

Szef brytyjskiego MSZ William Hague w liście do sekretarz stanu USA Hillary Clinton napisał, że nie ma dowodów na to, by łączyć te dwie sprawy. Uwolnienie Megrahiego motywowane względami humanitarnymi nazwał błędem, ale zastrzegł, iż była to decyzja władz szkockich.

Według "Sunday Timesa" premier David Cameron w czasie dwudniowej wizyty w Waszyngtonie w nadchodzącym tygodniu wystąpi w obronie BP i przestrzeże przed zakusami na koncern. Milczącą polityczną aprobatę na przejęcie jego amerykańskich operacji otrzymał gigant Exxon Mobil - twierdzi gazeta.

PAP