Zaznaczył, że rozmowy pokojowe z umiarkowanymi talibami nie powinny odbywać się bez żadnych warunków. Rebelianci powinni wyrzec się przemocy, zaakceptować afgańską konstytucję i zerwać więzy z Al-Kaidą. Procesem pojednania z talibami "powinni kierować sami Afgańczycy, ale Narody Zjednoczone i wspólnota międzynarodowa są gotowe pomóc" - zadeklarował Ban.
Konferencja w Kabulu powinna wyznaczyć nowy etap w procesie usamodzielniania się władz afgańskich. Wraz z wycofaniem się wojsk USA i NATO, obecnych tam od początku interwencji w 2001 roku, rząd w Kabulu ma stać się zdolny do tego, by sam się bronić i kierować krajem. - Będzie to ogromne wyzwanie - przyznał szef ONZ. Dodał, że Narody Zjednoczone powinny nadal odgrywać w Afganistanie rolę głównego koordynatora działań w sferze cywilnej i społeczno-gospodarczej. - Konflikt afgański nie może zostać rozwiązany jedynie środkami militarnymi - podkreślił Ban. Wyraził przy tym niepokój o bezpieczeństwo personelu ONZ w Afganistanie i przyznał, że z powodu obaw o bezpieczeństwo organizacja ma problem z obsadzeniem stanowisk w tym kraju. Ban Ki Mun wyjaśnił również, że niejednokrotnie żądał od prezydenta Karzaja, by polepszył on stosunki swego kraju z państwami sąsiednimi, w szczególności z Pakistanem.
PAP, arb