- Na szczęście Ula już jest w formie fizycznej bardzo dobrej. Jednak jeszcze trzy miesiące temu nikt tak naprawdę nie wiedział co będzie, jak będzie. Amerykański chirurg nas bardzo uspokajał, że wszystko się udało i tak dalej, ale wtedy trudno było przyjmować to wszystko ze spokojem - powiedział trener i ojciec tenisistek z Krakowa Robert Radwański. - Wtedy nie zastanawialiśmy się nad tym kiedy i czy w ogóle Ula będzie grać w tenisa. To straszne przeżycie dla rodziców, gdy widzą jak po operacji córka porusza się na wózku inwalidzkim. Gdy po w pierwszych dniach zaczęła z trudem wstawać z łóżka i ledwie się poruszała po mieszkaniu, to człowiek myślał tak naprawdę tylko o tym, czy ona będzie mogła normalnie chodzić i funkcjonować. Tym bardziej, że dziewczyna ma przecież dopiero 19 lat - dodał.
W styczniu u Urszuli lekarze w Melbourne stwierdzili pęknięcie jednego z kręgów w odcinku lędźwiowym kręgosłupa. Musiała przerwać treningi i ograniczyć aktywność, ale w marcu okazała się konieczna operacja w USA, dość nowatorska. Polegała na zalepieniu szczeliny tkanką kostną, a po niej konieczne było kilka tygodni życia na "zwolnionych obrotach". Dopiero w połowie lipca możliwe były pierwsze treningi. - Postępujemy z rozwagą, bardzo spokojnie. Mamy świadomość, że to kręgosłup, a poważniejsze są chyba tylko operacje mózgu. Ula stopniowo wraca do rytmu treningowego, z umiarem. Na razie tylko ogranicza się do regularnego uderzania piłek, by mogła złapać właściwy rytm - powiedział Radwański.
- Od poniedziałku wychodzi na kort już dwa razy dziennie, a do tego ma zajęcia ogólnorozwojowe. Wciąż nie pozwalam jej grać na punkty, bo nawet jeśli to są tylko sparingi, to gra się w nich nieregularnie, często zrywa rytm. Na to jest jeszcze za wcześnie, ale wszystko przyjdzie z czasem. W końcu przez pół roku nie miała rakiety w ręku - dodał.
W czwartek rodzina Radwańskich poleci do USA, gdzie starsza z sióstr Agnieszka rozpocznie cykl startów na twardych kortach od przyszłego tygodnia, od turnieju w Stanford. Później uda się do San Diego. - Zobaczymy, jak będzie szło na treningach Uli, no i co jeszcze powie o ostatnich skanach kręgosłupa chirurg. Jeśli nie będzie przeciwwskazań, to być może zagra już w San Diego. Taki jest przynajmniej najbardziej optymistyczny scenariusz - powiedział Radwański. - Zgłosiła się do tego turnieju i teraz czekamy, bo nie można nic na siłę. Jeśli wszystko będzie w porządku i będzie się czuła na siłach, to zagra. Jeśli nie, to powrót odłożymy o tydzień, może dwa. Później są jeszcze turnieje w Cincinnati i Montrealu. Co najmniej w jednym z nich pewnie wystąpi, żeby się mogła oswoić z nawierzchnią i przygotować do US Open - dodał. Ostatni tegoroczny turniej zaliczany do Wielkiego Szlema rozpocznie się w Nowym Jorku 30 sierpnia.
PAP, arb