Lukratywną pracę znalazła masażystka, którą zatrudniła w swym resorcie była słowacka minister sprawiedliwości Viera Petrikova. Kobieta, która prowadziła salon masażu w budynku ministerstwa, przez niecały rok zarobiła blisko 14 tys. euro. O sprawie poinformowały nowe władze Słowacji, publikując rachunki za usługi specjalistki.
Jak podał na swych stronach internetowych dziennik "Sme", resort zatrudnił masażystkę w lipcu 2009 roku i płacił kobiecie, która sama zaproponowała swoje usługi, z funduszu socjalnego. Z salonu korzystali urzędnicy ministerstwa, ale chwile relaksu musieli potem odpracować w ramach nadgodzin. Według cytowanej przez "Sme" masażystki sama minister Petrikova zjawiała się u niej nawet po dwa razy w tygodniu. Koszt jednego masażu wynosił osiem euro, a masażystka - zgodnie z fakturami - wykonała ich w sumie... 1700.
Petrikova podkreśla, że umowa była bardzo korzystna. - Nie stworzyliśmy żadnego salonu masażu - tłumaczy. Swoje częste wizyty u masażystki tłumaczyła bólami pleców. Była pani minister pracuje obecnie w słowackim Sądzie Najwyższym. Masażystka przyznała się, że swą nową ofertę złożyła i tej instytucji, ale nie było tam zainteresowania jej usługami. Tymczasem resort sprawiedliwości pod nowym kierownictwem poinformował, że z masażów zrezygnował.
To nie pierwsza historia w Bratysławie o nadużyciach finansów publicznych. Na początku czerwca wyszło na jaw, że eks-premier Robert Fico z rezerw państwowych opłacał modelce Evie Martinkovej fryzjera i manikiurzystkę.
PAP, arb