Sprawa ta stała się czołowym tematem wspólnej konferencji prasowej Obamy i Camerona po ich rozmowie we wtorek w Białym Domu. Obaj mężowie stanu skrytykowali decyzję zwolnienia terrorysty, Abdelbaseta al-Megrahiego, podjętą kilka lat temu przez autonomiczny rząd w Szkocji, ale Cameron wypowiedział się przeciwko śledztwu w tej sprawie, którego domaga się grupa amerykańskich senatorów.
Żądają oni wyjaśnień w związku z doniesieniami, że rząd Szkocji mógł wypuścić Libijczyka na wolność pod wpływem lobbingu ze strony brytyjskiego koncernu BP, któremu zależało na korzystnych kontraktach naftowych w Libii. Cameron potępił zwolnienie al-Megrahiego, ale oświadczył: "Nie potrzebujemy dodatkowego dochodzenia" w tej sprawie. Premier wyraził wątpliwości, czy BP rzeczywiście lobował w sprawie zwolnienia Libijczyka, i powiedział stanowczo, że decyzja rządu szkockiego nie miała z tym żadnego związku.
Zapytany o to samo Obama też skrytykował zwolnienie terrorysty i bardziej dyplomatycznie wypowiedział się w sprawie postulatu śledztwa. "Chętnie przyjmiemy wszelkie nowe informacje na temat tego, dlaczego zwolniono terrorystę" - powiedział. "Najważniejsze jednak, że obaj, razem z brytyjskim premierem, podzielamy gniew i frustrację z powodu tego zwolnienia" - dodał, podkreślając "silne więzi USA i Wielkiej Brytanii w walce z terroryzmem".
Obama i Cameron mówili poza tym na konferencji o współpracy obu państw w operacji NATO w Afganistanie i w rozwiązaniu konfliktu bliskowschodniego. W wywiadzie dla radia NPR tego samego dnia Cameron powiedział, że ufa w powodzenie planu NATO w Afganistanie, ale sugerował, że trzeba wzmocnić jego polityczną komponentę.
"Jest polityczny wątek starań, aby dopilnować, żeby wszyscy Afgańczycy czuli się częścią polityki Afganistanu i konstytucji Afganistanu. Ma to znaczenie, gdyż powstania są zwykle tłumione nie tylko siłą oręża, lecz również przez zmiany polityczne" - powiedział brytyjski premier. Wielka Brytania ma w Afganistanie około 7000 wojsk.
W wywiadzie dla NPR Cameron zgodził się też, że na BP - którego oficjalna nazwa nie brzmi już British Petroleum, ale który jest nadal firmą brytyjską - spoczywa główna odpowiedzialność za katastrofę ekologiczną w Zatoce Meksykańskiej. "BP musi oczywiście zrobić wszystko, aby zatkać źródło wycieku ropy, oczyścić to miejsce i wypłacić odszkodowania. Spotkałem się z BP, wiem, że chcą oni to zrobić i zrobią to" - powiedział.
PAP, PP