zapominając o swym głównym zadaniu, czyli budowaniu wspólnoty – tłumaczy socjolog prof. Edmund Wnuk-Lipiński, także działacz opozycyjny.
Szczególny związek Kościoła i PiS rodził się w czasie, gdy partia ta była u władzy. To wtedy wykonano efektowne gesty w stronę Kościoła. Forsowano finansowanie Świątyni Opatrzności z budżetu państwa, włączono ocenę z religii do średniej ocen, uchwalono ustawę o dotowaniu trzech kościelnych uczelni. Dwie ostatnie sprawy trafiły do Trybunału Konstytucyjnego i ostatecznie zostały uznane za zgodne z prawem. Tylko sędzia Ewa Łętowska zgłosiła zastrzeżenia do wyroków, uznając, że naruszają bezstronność państwa i faworyzują katolików. Dziś Łętowska przyznaje, że coraz
częściej przeciera oczy ze zdumienia, patrząc na eksploatację polityczną Kościoła i na to, jak władze kościelne poczynają sobie z władzami demokratycznego państwa.
Czy PO zdobędzie się więc na prawdziwy bój o odzyskanie wpływów w zawłaszczonych przez Kościół obszarach życia publicznego? Nie chodzi o zwalczanie Kościoła, ale o uniezależnienie od jego dyktatu szkolnej edukacji (zapewnienie lekcji etyki i wychowania seksualnego), o rozwiązanie kwestii in vitro bez zniewolenia kościelnymi zakazami, o dostrzeżenie skali podziemia aborcyjnego będącej wynikiem restrykcyjnego prawa.
Więcej w poniedziałkowym wydaniu tygodnika "Wprost".