Partia w wyborach prezydenckich bezwarunkowo poparła Kaczyńskiego, Dorn natomiast, po odstawieniu małego teatrzyku z listą, skądinąd może i rozsądnych, warunków jakie powinien spełnić idealny kandydat na prezydenta, opowiedział się za Markiem Jurkiem. W rezultacie wyszedł z sejmowego koła i znowu został politycznym samotnikiem, a niebawem pewnie trafi na parlamentarną emeryturę.
W odróżnieniu od swojego dawnego lidera inni członkowie Polski Plus nie zamierzają opuszczać gmachu przy ulicy Wiejskiej. A że ich formacja zapewne nie przekroczy 5 proc. progu wyborczego (1 proc. poparcia byłby – w ich przypadku - sukcesem), zapobiegawczo rozpoczęli rozmowy z prezesem Kaczyńskim na temat wcielenia ich grupki do PiS. Od kilku tygodni nie robią zresztą niczego poza składaniem hołdów swojej byłej, i chyba przyszłej zarazem, partii, co na pewno pomoże w negocjacjach. Najaktywniejsi są w tym zakresie Jarosław Sellin i Jerzy Polaczek, czyli politycy, którzy swego czasu z głośnym przytupem opuszczali Kaczyńskiego i narzekali, jaki to PiS jest zły. Teraz ponoć jeden z nich może nawet zostać wiceprezesem tej „strasznej" formacji.
Cóż, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Mimo wszystko trochę szkoda, że "plus" w nazwie formacji okazał się zdecydowanie ujemny. Przez chwilę wydawało się, że to środowisko może być niezłym zalążkiem interesującej centroprawicowej partii. Wydawało się…