Gazeta podaje, że są to pierwsze oficjalne dokumenty potwierdzające, że w Szymanach w latach 2002 i 2003 z samolotów, z których korzystała CIA, wysiadali pasażerowie. Z informacji SG dla HFPC nie wynika, jakiego państwa obywatelami byli pasażerowie. Z dokumentów części odpraw wynika, że byli oni "biznesmenami" - co gazeta podaje w wątpliwość.
Według AI, wiadomości te pokrywają się z informacjami specjalnych sprawozdawców ONZ, że w grudniu 2002 r. przetransportowano do Polski najprawdopodobniej Abd al-Rahim al-Nashiriego. Jest on jedną z osób, wobec której CIA potwierdziła stosowanie tortury podtapiania - podkreśla AI. Przypomina ona, że zarówno stosowanie tortur, jak i przetrzymywanie osób bez postawienia zarzutów jest sprzeczne z Konstytucją i łamie Kodeks karny oraz międzynarodowe pakty prawne wiążące Polskę.
"Najbardziej przykre jest, że informacje, które nam przekazano, nie zostały wcześniej udostępnione specjalnej komisji powołanej przez Parlament Europejski ani Komisji Dicka Marty'ego powołanej przez Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy na potrzeby prowadzonych przez nich śledztw" - mówi dr Adam Bodnar, sekretarz zarządu HFPC, która od kilku lat występuje do organów państwa w całej sprawie. Jego zdaniem "świadczy to o braku dobrej woli ze strony władz polskich do współpracy z organami międzynarodowymi powołanymi do wyjaśnienia tak poważnych zarzutów łamania przez Polskę praw człowieka".
Warszawska prokuratura apelacyjna od sierpnia 2008 r. bada, czy była zgoda polskich władz na stworzenie w Polsce domniemanych tajnych więzień CIA i czy ktoś z polskich władz nie przekroczył uprawnień. Zastępca prokuratora apelacyjnego Robert Majewski mówił wiele razy, że postępowanie jest niejawne i nie może ujawniać żadnych szczegółów. W 2009 r. Majewski przyznał tylko, że śledczy potwierdzili "kilkanaście lotów na lotnisko w Szymanach".
Prokuratura może zdecydować o odtajnieniu informacji ze śledztwa i ich ujawnieniu. Jeśli w aktach śledztwa są zaś materiały objęte tajemnicą państwową (a takie są z pewnością w śledztwie ws. więzień CIA), musiałyby one najpierw zostać odtajnione przez wytwórców danego dokumentu, np. przez służby specjalne.
"Na obecnym etapie nie wydaje mi się możliwe odtajnienie akt śledztwa" - powiedział w piątek PAP prok. Szymon Liszewski, wiceszef wydziału ds. przestępczości zorganizowanej Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. "Być może byłoby to możliwe po zakończeniu postępowania" - dodał. Nie chciał spekulować, kiedy mogłoby to nastąpić. Zwrócił uwagę, na konieczność odtajnienia "materiałów źródłowych" przez ich wytwórców - gdyby miało dojść do ujawnienia informacji.
W lutym br. ujawniono, że oficjalny rejestr lotów do Szyman potwierdza, iż w 2003 r. co najmniej 6 razy lądowały tam samoloty powiązane z CIA. W styczniu br. opublikowano zaś raport ONZ, formułujący przypuszczenie, że w latach 2003-2005 w Kiejkutach przetrzymywano ośmiu podejrzanych o terroryzm więźniów, w tym Chalida Szejka Mohammeda, a polskie władze powołały zespół agentów podporządkowanych Amerykanom i tylko przed nimi odpowiedzialnych.
Domniemanie, że w Polsce - i kilku innych krajach europejskich - mogą być tajne więzienia, gdzie CIA przesłuchiwała podejrzewanych o terroryzm, wysunęła w 2005 r. organizacja praw człowieka Human Rights Watch. Według HRW takie więzienie w Polsce miało się znajdować na terenie szkoły wywiadu w Kiejkutach lub w pobliżu wojskowego lotniska w Szymanach na Mazurach. Polska konsekwentnie temu zaprzeczała.
W 2006 r. po publikacjach "Washington Post" zarzuty te badała polska rządowa komisja, uznając je za bezpodstawne. Potem analizowała to specjalna komisja Parlamentu Europejskiego, która badała przypadki wydawania ludzi al-Kaidy w ręce amerykańskie na terenie całej Europy. W marcu 2007 r. Polska znalazła się w raporcie komisji jako kraj, w którym "przypuszczalnie w latach 2002-05" działało "co najmniej jedno tajne więzienie", właśnie w Szymanach. Miano w nim przetrzymywać 10 członków al-Kaidy. Strona polska znów odrzuciła te twierdzenia, powtarzając, że w Szymanach odbywały się tylko międzylądowania samolotów USA.
Polscy politycy, m.in. ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski oraz premierzy zaprzeczali, by takie więzienia w Polsce istniały. Według polskich mediów, w śledztwie mieli zostać przesłuchani byli członkowie najwyższych władz, w tym Kwaśniewski, b. premier Leszek Miller i b. szef WSI gen. Marek Dukaczewski. "Dziennik" pisał, że w kręgach PO mówi się, iż całą sprawę znali Lech i Jarosław Kaczyńscy, ale ukrywali ją, by utrzymać dobre stosunki z USA.pap, em