Kapłan mówił, że ludzie, którzy chcą, aby krzyż pozostał przy Krakowskim Przedmieściu, mają prawo do wyrażania swoich emocji. "Często przedstawiani są w mediach w sposób schematyczny, jako fanatycy" - podkreślił. Ale - jak mówił - oni chcą, by ta tragedia została wyjaśniona i "żeby to się nie zabliźniło".
Ci ludzie - jak mówił ks. Małecki - mają "lęk, gdy patrzą na rzeczywistość". Jego zdaniem boją się, "czy to nie będzie tak, że jakiś popularny polityk powie, że przeszkadzają mu krzyże w szkołach, w szpitalach". Mówił o znaczeniu krzyża w życiu ludzi i społeczeństw. "Krzyż wiesza się na piersiach ludzi oddanych służbie państwa, społeczeństwa, wartościom" - powiedział ks. Małecki. "Krzyż łączy ludzi w miłości, ale jeżeli ktoś tego znaku nie potrafi odczytać, to nie łączy, a nawet przeszkadza" - podkreślił duchowny.
Zwrócił uwagę, że na Krakowskim Przedmieściu było dużo policji i straży miejskiej. "Kiedy zobaczyłem taką rzeszę policji, poczułem lęk i zażenowanie" - powiedział. Ks. Małecki powiedział też, że zwracają się do niego ludzie z pytaniem, dlaczego Kościół wyszedł z inicjatywą przeniesienia krzyża, ale - jak podkreślił - to nie Kościół wyszedł z tą inicjatywą. Zgoda Kościoła - jak przypomniał - była odpowiedzią na decyzję władz.
Pierwotnie na godz. 13.30 w kościele św. Anny przewidziane było poświęcenie krzyża, który miał tam zostać przeniesiony sprzed Pałacu Prezydenckiego oraz msza św. w intencji ojczyzny i ofiar katastrofy smoleńskiej. Po przepychankach, głośnych protestach i awanturach przy samym krzyżu zdecydowano, że krzyż we wtorek nie będzie przenoszony.
Krzyż stał przy Krakowskiem Przedmieściu od 15 kwietnia. Ustawili go harcerze, którzy apelowali w ten sposób o zbudowanie w tym miejscu pomnika. Po wyborach prezydenckich prezydent elekt Bronisław Komorowski zapowiedział, że krzyż zostanie "we współdziałaniu z władzami kościelnymi przeniesiony w inne, bardziej odpowiednie miejsce", co wywołało dyskusje i spory.
Ostatecznie w wyniku uzgodnień między przedstawicielami Kancelarii Prezydenta, kurii metropolitalnej warszawskiej, Związku Harcerstwa Polskiego, Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej oraz duszpasterstwa akademickiego św. Anny zdecydowano, że krzyż trafi do kościoła. 5 sierpnia uczestnicy akademickiej pielgrzymki mieli ponieść go na Jasną Górę, po czym krzyż miał wrócić do kościoła św. Anny.
Rektor kościoła św. Anny ks. Jacek Siekierski pytany przez PAP, czy krzyż zostanie poniesiony na Jasną Górę, odmówił udzielenia odpowiedzi.PAP, pp