Krajowa Rada Podziału Łupów

Krajowa Rada Podziału Łupów

Dodano:   /  Zmieniono: 
W cieniu awantury o krzyż stoczyła się w Sejmie batalia o skład jednej z najbardziej skompromitowanych instytucji w wolnej Polsce, czyli Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Ciągłe gadaniny o zmianach w prawie medialnym, zapewnienia o odpolitycznieniu radia i telewizji to tylko słowa, słowa, słowa, bo kiedy przychodzi do konkretów, okazuje się, że wszystko zostaje po staremu.
Podział łupów w KRRiT dziś już chyba nikogo ani nie mierzi, ani nie wzbudza specjalnych emocji. W przeszłości zdarzały się jakieś protesty i gardłowanie autorytetów. Dziś już jednak wszyscy się do tego przyzwyczaili - widocznie tak musi być i trzeba z tym żyć. Emocje, jakie budzą media publiczne, mimo wysiłków Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej i Jana Dziedziczaka, są mniej więcej takie jak podczas oglądania  zawodów bilardowych albo mistrzostw Polski w rzucie beretem. Interesują one  nieliczną grupkę pasjonatów, ale szersza publiczność kompletnie nie zwraca na nie uwagi. Co innego „wojna krzyżowa".

To, że potyczka o media publiczne jest nudna jak flaki z olejem, doprowadza do sytuacji, w której nikt nawet nie próbuje udawać, że jeden czy drugi kandydat będzie obiektywny i niezależny. Skoro nikogo to nie interesuje, to po co zachowywać pozory? Układ jest prosty – jeden wasz, drugi nasz i jest kompromis.


Spójrzmy na nowy skład KRRIT. Jan Dworak – były członek PO, Krzysztof Luft – wieloletni przyboczny Bronisława Komorowskiego, Stefan Pastuszka – polityk PSL, Witold Graboś – były senator SLD i Sławomir Rogowski – pozytywnie wyróżniający się w tym gronie producent filmowy. Gdyby z kolei w głosowaniu przeszli kandydaci PiS, mielibyśmy w Krajowej Radzie Podziałów Łupów Jarosława Sellina – jedną z ważnych twarzy tej formacji, choć ostatnio oficjalnie poza partią i dziennikarza Macieja Iłowieckiego, który, podobnie jak Rogowski, byłby w KRRiT kwiatkiem do politycznego kożucha. No ale PiS już się narządził w mediach publicznych, miał swoich „apolitycznych" fachowców, takich jak Andrzej Urbański, były szef Kancelarii Prezydenta RP u Lecha Kaczyńskiego. Teraz czas na innych.

A nie prościej byłoby zgłosić do KRRiT Donalda Tuska, Grzegorza Napieralskiego i Waldemara Pawlaka? Po jakimś czasie jednego z nich wymieniłoby się na Jarosława Kaczyńskiego i jakoś to by się kręciło. Ktoś byłby zszokowany? E, tam. A kogo obchodzą media publiczne?