Bronisław Komorowski złożył przysięgę prezydencką

Bronisław Komorowski złożył przysięgę prezydencką

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wikipedia 
Bronisław Komorowski złożył w piątek przed Zgromadzeniem Narodowym przysięgę prezydencką. Tym samym formalnie objął urząd prezydenta. Podkreślił w orędziu, że rozpoczyna "służbę pełną zadań i wyzwań". Zadeklarował chęć współpracy z rządem i opozycją.

Uroczystość zaprzysiężenia rozpoczęła się od uczczenia minutą ciszy pamięci 96 ofiar katastrofy samolotowej pod  Smoleńskiem, w której zginęła m.in. para prezydencka Lech i Maria Kaczyńscy. Do Sejmu na złożenie przysięgi przez Komorowskiego nie przybył jego kontrkandydat w wyborach prezydenckich, prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Uroczyste Zgromadzenie Narodowe otworzył marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna (PO). Odegrano hymn Polski. Następnie marszałek Sejmu poprosił prezydenta elekta o złożenie przysięgi. Schetyna odczytywał kolejne fragmenty przysięgi, Bronisław Komorowski powtarzał je za nim.

Tekst przysięgi brzmi: "Obejmując z woli Narodu urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, uroczyście przysięgam, że dochowam wierności postanowieniom Konstytucji, będę strzegł niezłomnie godności Narodu, niepodległości i bezpieczeństwa Państwa, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem". Komorowski zakończył przysięgę słowami: "Tak mi dopomóż Bóg".

Wszyscy klaszczą oprócz PiS

W czasie, gdy Komorowski składał przysięgę parlamentarzyści stali; potem nagrodzili go  brawami, przedstawiciele PiS nie klaskali; nie klaskali też po wygłoszeniu orędzia i na zakończenie posiedzenia.

Wierzymy, że będziemy z pana dumni - powiedział Schetyna, zwracając się do Komorowskiego, tuż po tym, gdy złożył on przysięgę. Wierzymy - mówił - że będzie to prezydentura łączenia, a nie dzielenia. Marszałek Sejmu zadeklarował też wolę dobrej współpracy między prezydentem, parlamentem i rządem.

"Trudno ukryć wzruszenie, gdy staje się w takiej chwili, w tym miejscu, gdzie bije serce polskiej demokracji" - mówił Komorowski, rozpoczynając swoje orędzie. Podkreślił, że "dostępuje dziś wielkiego zaszczytu i przyjmuje dzisiaj wielkie zobowiązanie". "Dziękuję wszystkim, którzy wraz ze mną i moją rodziną przeżywają tę doniosłą chwilę i tutaj w polskim Sejmie, i w polskich domach" - mówił prezydent.

Podkreślił, że zaprzysiężenie głowy państwa to "święto polskiej państwowości i polskiej demokracji, święto, w którym ma udział i powinna mieć udział każda Polka, każdy Polak". Podziękował prawie 9 mln obywateli, którzy -  jak mówił - wynieśli go do prezydenckiego urzędu. Zapewnił, że uczyni wszystko, żeby nie zawieść oczekiwań i nadziei swoich wyborców. Przyznał też, że pamięta, że na jego kontrkandydata - Jarosława Kaczyńskiego - głos oddało niemal 8 mln osób.

"Będę starał się tak sprawować urząd prezydencki, by zyskać ich zrozumienie i  uznanie" - zapowiedział prezydent. Zwrócił się również od Polaków, którzy nie  uczestniczyli w wyborach. Zapowiedział, że gorąco pragnie pobudzić do aktywności obywatelskiej "wszystkich zniechęconych czy obojętnych, bo przecież stan spraw publicznych wpływa istotnie na losy nas wszystkich".

Prezydent pamięta o Smoleńsku

Komorowski wspomniał w orędziu katastrofę pod Smoleńskiem. To nasza wspólna tragedia, wspólna żałoba, która naznaczyła nas smutkiem i dotkliwym bólem - mówił.

"Obejmuję najwyższy urząd RP po wyborach, które nastąpiły w szczególnych okolicznościach, gdy Polska musiała stawić czoła wielkiej narodowej tragedii; gdy w katastrofie pod Smoleńskiem zginął prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka, zginęli reprezentanci elit państwowych i  wybitni przedstawiciele polskiego życia publicznego i społecznego" - powiedział Komorowski.

Jak podkreślił, państwo i społeczeństwo sprostały próbie, na jaką wystawiła nas ta tragedia. "Sprostała jej polska demokracja, polska konstytucja, sprostaliśmy wszyscy" - mówił Komorowski. Jak zauważył, "demokratyczny ład instytucjonalny, który zbudowaliśmy w ciągu 20 lat zmian w Polsce sprawił, że w tym trudnym czasie potrafiliśmy zapewnić ciągłość władzy państwowej, potrafiliśmy godnie oddać hołd ofiarom katastrofy".

Komorowski podkreślił, że rozpoczyna "służbę pełną zadań i wyzwań". "Mam wolę i determinację, by tym wyzwaniom sprostać" - zadeklarował. Prezydent ocenił, że Polacy mają wszelkie powody, by z  ufnością patrzeć w przyszłość. "Jesteśmy wolni i żyjemy w wolnym świecie, wolnym kraju. Nikt na naszą polską wolność nie czyha, (...) żyjemy w kraju niepodległym, bezpiecznym i szanowanym w świecie" - zaznaczył.

Duża szansa na gospodarczy rozwój

Jak dodał, mimo światowego kryzysu i trudności, które dotykają także Polskę, nasz kraj ma szansę na  gospodarczy rozwój. "Nie trzeba mnożyć lęków i zamykać się w sobie. Trzeba ufnie spojrzeć w  przyszłość" - apelował Komorowski. "Świadoma swych możliwości postawa czynić nas będzie mocnymi i dojrzałymi do podjęcia czekających Polskę wyzwań i szans. Dlatego w  trakcie kampanii wyborczej tak często powtarzałem: Zgoda buduje. Bo właśnie do  sprostania tym wyzwaniom jest ona nam absolutnie niezbędna" - dodał.

"Mówiłem też, odwołując się do naszego solidarnościowego wezwania i do naszych solidarnościowych korzeni, mówiłem: +Chodźcie z nami+. Mówiłem, bo wierzę, że tym wyzwaniom musimy sprostać wspólnie. Deklaruję jako Prezydent Rzeczpospolitej, że woli i  determinacji w tej sprawie mi nie zabraknie" - podkreślił.

Prezydent podkreślił też, że Polska potrzebuje współdziałania między rządem, prezydentem i parlamentem. "Ale także między partiami politycznymi, które są nieodzowną częścią polskiej demokracji" - zaznaczył Komorowski. Jak zaznaczył, chodzi o współpracę między partiami, "które są u władzy i tymi, które są w opozycji". "Bo takie są mechanizmy demokratyczne" - dodał.

"Jako prezydent deklaruję wolę takiej współpracy nie tylko na  forum powołanej już przeze mnie Rady Bezpieczeństwa Narodowego" - mówił prezydent. Zapowiedział, że będzie szukał także innych sposobów "na budowanie forum wymiany myśli, poglądów i szukanie tego, co może być wspólnym fundamentem polskiej polityki".

Zgoda i jedność obywateli

Prezydent zaznaczył, że trzeba nam więcej spokoju i zrozumienia, a mniej walki, niechęci, pogardy, a czasem i nienawiści. Dodał, że jest przekonany, że tego pragnie większość niezależnie od przekonań politycznych i światopoglądu.

Prezydent mówił, że nie powinniśmy godzić się z tym, by w zbiorowym poczuciu wspólnoty "łączyły nas tylko wielkie i dramatyczne chwile, a dzielił czas codzienny". Jednocześnie podkreślił, że "współpraca i  wzajemny szacunek nie oznaczają unikania dyskusji i sporów, nie niwelują różnic". "Demokracji nie należy mylić z jednomyślnością" - mówił prezydent.

Podkreślił, że był i pozostaje człowiekiem Solidarności - "wielkiego społecznego zrywu przeciw dyktaturze", którego 30. rocznicę powstania obchodzimy w sierpniu.

"Dzięki Solidarności odzyskaliśmy wolność i suwerenność, ale także odzyskaliśmy prawo do różnienia się i  to prawo przyniosło normalność, której tak bardzo pragnęliśmy dla naszej ojczyzny" - mówił Komorowski. Jak podkreślił, "tylko od nas zależy czy uczestnicząc w  nieuchronnych sporach wykopujemy między sobą przepaść, czy też prowadząc demokratyczną debatę zachowujemy wzajemny szacunek i troskę o sprawy nadrzędne". "Tak jak tego oczekiwał od nas, przemawiając tu, w tym gmachu, wielki Polak Jan Paweł II" -  powiedział Komorowski.

Dyskusja z opozycją i nie tylko

Prezydent zaoferował współpracę i wspólny namysł nad najważniejszymi dla kraju sprawami. Zaprosił do współpracy reprezentantów różnych stronnictw, różnych światopoglądów i różnych grup społecznych.

"Siedziba prezydenta Rzeczpospolitej będzie miejscem otwartym, w którym mogą się zbiegać drogi wszystkich Polaków. Wierzę bowiem w dialog, który wzbogaca i nie dopuszcza do tego, by wśród sporów i waśni załamywało się poczucie narodowej wspólnoty" -  powiedział.

Ma to - podkreślił prezydent - "ogromny sens także i dlatego, że od wzajemnego zaufania, od woli i umiejętności współpracy, od wielkości kapitału społecznego, w  wielkiej mierze zależy rozwój i modernizacja kraju, a więc także i możliwość pełnego wykorzystania naszej cywilizacyjnej szansy".

Komorowski zaznaczył też, że "przestrzeń życia publicznego jest szersza niż spory i walki partyjne". Jak dodał, "trzeba, by w większym stopniu wypełniała ją obywatelska aktywność". Prezydent mówił, że 20 lat temu odrodziły się dwie wielkie wartości: własne, niepodległe i  demokratyczne państwo oraz wolne, aktywne społeczeństwo. Te wartości - jak podkreślił -  muszą ze sobą współdziałać i uzupełniać się.

"Potencjał, energia i pomysłowość Polaków wymagają obecnie pogłębionej debaty i dobrych inicjatyw w wypełnianiu ambitnego zadania umocnienia obywatelskiego modelu naszej demokracji. Chce tę  debatę i te inicjatywy wspierać, chcę im patronować" - zadeklarował prezydent.

Komorowski podkreślił, że "Polska potrzebuje ładu przejawiającego się w rzetelnie działających instytucjach państwa, sprawnej i życzliwej administracji i w  bezpieczeństwie na co dzień". "Nie oczekujmy, że państwo samo będzie gwarantem tego ładu. Gwarantem jesteśmy my wszyscy, my polscy obywatele, to my, społeczeństwo powinniśmy być solidarni i odpowiedzialni" - zaznaczył.

Zapewnił, że we wszystkich przedsięwzięciach ważnych dla rozwoju edukacji, gospodarki, nauki i  kultury parlament i rząd będą miały w nim sprzymierzeńca. W swoim orędziu mówił także o potrzebie wyrównywania szans. "Zadaniem prezydenta jest i będzie zabieganie o to, by nikt z racji urodzenia, stopnia sprawności, wieku, wykształcenia, czy  miejsca zamieszkania nie był pozbawiony możliwości bycia we wspólnocie i pomocy w  trudnej sytuacji" - zaznaczył prezydent.

Pomoc młodym ludziom

Komorowski powiedział też o konieczności likwidowania barier utrudniających start życiowy młodych ludzi. Jak zaznaczył, "praca, mieszkania, żłobki, przedszkola nie mogą być dobrem, o które trzeba z trudem walczyć". Wśród dziedzin, które jego zdaniem wymagają zasadniczej poprawy, wymienił ponadto opiekę zdrowotną i system emerytalny. "To jest nasze zobowiązanie wobec obywateli i rzeczywiste wypełnienie nakazu solidarności" - dodał.

Odnosząc się do spraw zagranicznych Komorowski zapewnił, że będzie wspierał rząd w  ważnym - jak mówił - zadaniu, jakim będzie polska prezydencja w UE przypadająca w  drugiej połowie 2011 roku. "Dołączamy do grona europejskich liderów, chcemy umacniać, inspirować i dynamizować stary kontynent, do czego, ufam, przyczyni się także rozpoczynająca się za rok polska prezydencja w Unii" - powiedział prezydent.

"Ale jednocześnie chciałbym, aby urząd prezydenta stał się ośrodkiem refleksji nad wspólną przyszłością Europy, bo przecież dyskusje na ten temat w Europie się toczą i głosu Polski nie powinno w nich zabraknąć" - podkreślił Komorowski.

"Sześć lat temu Polska dołączyła do Unii Europejskiej. Wtedy to, sześć lat temu, Europa nam powiedziała i krajom naszego regionu powiedziała: Chodźcie z nami. I  dzięki temu możemy teraz nie tylko skutecznie zabiegać o nasze, polskie interesy, ale także inspirować wspólne działania w duchu otwartości i solidarności właśnie" - mówił.

Oświadczył, że aby "dać wyraz europejskiemu zakorzenieniu Polski", z pierwszą wizytą zagraniczną uda się do Brukseli, Paryża i Berlina. Komorowski ocenił, że "za kluczowe dla europejskiej stabilności i spójności, ale  także dla pozycji naszego kraju uważa stosunki kształtujące się w ramach Trójkąta Weimarskiego, to znaczy na linii Polska-Niemcy-Francja". Zapewnił, że  będzie też działał na rzecz pogłębienia współpracy z pozostałymi partnerami unijnymi.

Nadal bliskie kontakty ze Stanami Zjednoczonymi

Prezydent podkreślił, że jednym z filarów polskiej polityki zagranicznej pozostają również bliskie relacje ze Stanami Zjednoczonymi i  więź transatlantycka. "Polska jako członek NATO jest świadoma swoich sojuszniczych zobowiązań. Rozumiemy, że w trosce o własne i zbiorowe bezpieczeństwo powinniśmy angażować nasze siły w sojusznicze działania" - powiedział Komorowski.

Jak dodał, nie raz dawaliśmy temu świadectwo. "Ważne jest jednak, by we wspólnym namyśle, podkreślam, wspólnym namyśle, definiowane były cele, niezbędne środki i  zakres odpowiedzialności za takie przedsięwzięcia" - zaznaczył prezydent.

Zapewnił, że jako zwierzchnik sił zbrojnych będzie dbał o to, by "polski żołnierz narażający swoje zdrowie i życie, tak jak dzisiaj w Afganistanie, zawsze jasno wiedział jaki jest cel i czasowy horyzont misji, w której uczestniczy". "To jest dobre prawo każdego żołnierza, aby jasno rozumiał zadania i wiedział, ile to zadanie ma czasu trwać" - podkreślił prezydent.

Dążenie do pojednania z Rosją

Komorowski zadeklarował, że będzie sprzyjał procesowi zbliżenia i pojednania polsko-rosyjskiego. Według prezydenta, "nie będzie stabilnego rozwoju naszego regionu bez współpracy z Rosją". "To ważne wyzwanie chwili, stojące zarówno przed Polską, jak i przed Rosją" - zaznaczył prezydent.

"Chcę kontynuować politykę moich poprzedników, którzy potrafili umacniać wspólnotę środkowoeuropejskich interesów, w szczególności w  ramach Grupy Wyszehradzkiej i zacieśniać relacje Polski z państwami naszego regionu. Z  tymi, z którymi w ostatnich latach przystąpiliśmy do Unii i z tymi, którzy aspirują do członkostwa w Unii Europejskiej, których popieramy, jak np. Ukraina" -  deklarował prezydent.

Jak mówił, nie możemy zapominać również o wielkiej polonijnej rodzinie, która "jest zawsze bliska naszym sercom i niezmiennie ma prawo liczyć na polską pomoc".

Prezydent zapewnił, że złożone w orędziu deklaracje będą dla  niego "niezmiennym drogowskazem". "Będę umacniał i wspierał więzi, łączące nas we współpracy dla rozwoju i pomyślności Polski. Współpracy wszystkich" -  podkreślił Komorowski. Dodał jednocześnie, że wie, iż będzie oceniany po czynach, nie po słowach.

"Wierzę w polską drogę, wierzę, że można iść nią odważnie i  śmiało do przodu. Wierzę w Polskę, wierzę w patriotyzm codziennego trudu, codziennej pracy. Co więcej, wierzę w nasze polskie umiejętności i zdolności. Bo po prostu wierzę w nas, Polaków" - mówił prezydent, kończąc swoje wystąpienie przed Zgromadzeniem Narodowym.

PiS z czarnymi wstążkami i bez entuzjazmu

W sali posiedzeń zebrali się parlamentarzyści PO, PSL, Lewicy, a  także część przedstawicieli PiS; ci ostatni mieli wpięte w klapy czarne wstążki i wizerunek orła katyńskiego, na znak żałoby po zmarłym prezydencie Lechu Kaczyńskim. W sali oprócz Jarosława Kaczyńskiego zabrakło również m.in. Adama Lipińskiego i Joachima Brudzińskiego.

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak pytany, dlaczego na zaprzysiężeniu nie było prezesa PiS, odpowiedział: "Myślę, że jest to  dość oczywiste, kiedy popatrzymy na to, co działo się wobec śp. Lecha Kaczyńskiego ze strony polityków PO, w tym samego Bronisława Komorowskiego, jeżeli też zwrócimy uwagę na to, że już po wyborze ze strony Bronisława Komorowskiego w tej sprawie nie było żadnej refleksji". Określenie, którego użył jeden z publicystów -  że wobec prezydenta Lecha Kaczyńskiego był realizowany "przemysł pogardy" to - jak mówił Błaszczak - trafne określenie.

W uroczystości uczestniczyli m.in. były prezydenci Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski, były premier Tadeusz Mazowiecki. Do Sejmu przybyli premier Donald Tusk i ministrowie, przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, prymas Polski Józef Kowalczyk i metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz oraz inni przedstawiciele duchowieństwa, akredytowani w Polsce dyplomaci, przedstawiciele urzędów konstytucyjnych, byli marszałkowie Sejmu i  Senatu. Obecni byli też przyjaciele i rodzina Komorowskiego, w tym jego matka Jadwiga.

Zaproszony został także gen. Wojciech Jaruzelski, ale nie pojawił się w Sejmie. W czwartek powiedział portalowi TVN24.pl, że nie chce swoją osobą "stwarzać dyskomfortu szeregu posłom, którzy niewątpliwie nie są zwolennikami jego obecności".

Komorowski formalnie objął urząd prezydenta z chwilą złożenia przysięgi przed Zgromadzeniem Narodowym. Tym samym obowiązki głowy państwa przestał pełnić marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna. Schetyna objął je na początku lipca, po wygranych przez Komorowskiego wyborach prezydenckich. Wówczas Komorowski zrzekł się mandatu poselskiego i stanowiska marszałek Sejmu. Komorowski pełnił obowiązki prezydenta od 10 kwietnia - dnia katastrofy samolotowej pod Smoleńskiem.