Szef sztabu wojsk irackich powiedział, że całkowite wycofanie się armii amerykańskiej pod koniec 2011 roku jest przedwczesne, bo siły lokalne nie zapewnią Irakowi bezpieczeństwa do 2020 roku. - Na tym etapie wycofywanie się wojsk amerykańskich przebiega dobrze, bo amerykanie są nadal tutaj, ale będzie z tym problem po 2011 roku - ostrzegł generał Babaker Zebari. To pierwsza tego typu wypowiedź przedstawiciela irackiej armii.
Jego uwagi, które są wyrazem niepokoju irackiej generalicji, nie odbiły się głośnym echem w Waszyngtonie, gdzie przywódcy wojskowi po raz kolejny potwierdzili, że harmonogram stopniowego wycofywania oddziałów amerykańskich z Iraku, ustanowiony przez prezydenta USA Baracka Obamę, będzie zrealizowany. Rzecznik Białego Domu Robert Gibbs powiedział po debacie poświęconej sytuacji w Iraku, że "zakończenie misji wojskowej" powinno odbyć się terminie.
Oddziały amerykańskie, liczące w Iraku 64 tys. ludzi, skończą oficjalnie swa misję wojskową 31 sierpnia. Po tym terminie na miejscu pozostanie 50 tys. żołnierzy, którzy opuszczą kraj pod koniec 2011 roku. Doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego wiceprezydenta Joe Bidena, Anthony Blinken ocenił, że po roku 2011 w Iraku pozostaną najwyżej "tuziny" lub "setki" amerykańskich żołnierzy, mających prowadzić szkolenia i podległych ambasadzie USA.
- Gdyby pytano mnie o wycofywanie wojsk USA odpowiedziałbym politykom, że armia amerykańska powinna zostać, aż armia iracka będzie gotowa do działania w 2020 roku - ocenia z kolei generał Zebari.
Pod nadzorem sił międzynarodowych nowa armia iracka była stopniowo odbudowywana. Dowódcy iraccy skarżą się jednak często na niedostatki wyposażenia i braki kadrowe. Stan liczebny sił zbrojnych Iraku wynosi teraz ok. 200 tys. żołnierzy.PAP, arb