Poseł niezrzeszony Andrzej Celiński, wybrany z listy Lewicy i Demokratów twierdzi, że niedopuszczalna jest sytuacja, w której państwo nie potrafi wyegzekwować prawa. Celińskiego chodzi o tzw. sprawę krzyża przed pałacem prezydenckim. Poseł uważa, że ludzi, którzy stoją pod krzyżem powinno się aresztować.
Celiśnki skomentował w ten sposób spór wokół krzyża ustawionego przed pałacem prezydenckim w Warszawie. Wg posła osoby broniące krzyża złamały prawo, a państwo nie było w stanie odpowiednio zareagować. - Ja bym nie obawiał się aresztować tych ludzi na 2–3 godziny i nie dopuszczać ich potem, bo to jest dla mnie niesłychane, że państwo polskie nie potrafi wyegzekwować prawa – mówił oburzony poseł.
W czwartek na fasadzie pałacu prezydenckiego zawieszono tablicę, upamiętniającą ofiary katastrofy smoleńskiej oraz spontaniczną akcję ludności jednoczącej się przed pałacem. Na tablicy znalazły się słowa: "W tym miejscu w dniach żałoby po katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010, w której zginęło 96 osób, wśród nich prezydent RP Lech Kaczyński z żoną i były prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, obok krzyża postawionego przez harcerzy gromadzili się Polacy, zjednoczeni bólem i troską o losy państwa".
Zdaniem Celińskiego ofiary katastrofy smoleńskiej trzeba upamiętnić, ale nie poprzez stawianie pomnika w miejscu, gdzie stoi krzyż. - Przecież tam jest już pomnik księcia Józefa Poniatowskiego. To co, obok postawić drugi na osiołku – kpił Celiński.
Poseł jest zdania, że pomnik powinien stanąć w godnym i ogólnie dostępnym miejscu. - On musi być w miejscu publicznym, ale w takim miejscu, w którym będzie daleko bardziej naturalne aniżeli w tym (w miejscu krzyża – red.). Bo cokolwiek nie mówić, w tej katastrofie zginęło 96 osób, w tym prezydent i pani prezydentowa, ale poza tym bardzo wiele bardzo różnej kondycji politycznej ludzi – tłumaczył Celiński.
polskieradio.pl, BG
W czwartek na fasadzie pałacu prezydenckiego zawieszono tablicę, upamiętniającą ofiary katastrofy smoleńskiej oraz spontaniczną akcję ludności jednoczącej się przed pałacem. Na tablicy znalazły się słowa: "W tym miejscu w dniach żałoby po katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010, w której zginęło 96 osób, wśród nich prezydent RP Lech Kaczyński z żoną i były prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, obok krzyża postawionego przez harcerzy gromadzili się Polacy, zjednoczeni bólem i troską o losy państwa".
Zdaniem Celińskiego ofiary katastrofy smoleńskiej trzeba upamiętnić, ale nie poprzez stawianie pomnika w miejscu, gdzie stoi krzyż. - Przecież tam jest już pomnik księcia Józefa Poniatowskiego. To co, obok postawić drugi na osiołku – kpił Celiński.
Poseł jest zdania, że pomnik powinien stanąć w godnym i ogólnie dostępnym miejscu. - On musi być w miejscu publicznym, ale w takim miejscu, w którym będzie daleko bardziej naturalne aniżeli w tym (w miejscu krzyża – red.). Bo cokolwiek nie mówić, w tej katastrofie zginęło 96 osób, w tym prezydent i pani prezydentowa, ale poza tym bardzo wiele bardzo różnej kondycji politycznej ludzi – tłumaczył Celiński.
polskieradio.pl, BG