Według czeskiego radia pomysł ministra oświaty może doprowadzić do całkowitego załamania się systemu pozyskiwania środków z UE dla szkolnictwa. Obecnie z dwóch unijnych programów operacyjnych w ramach budżetu UE na lata 2007-2013 czeskie uniwersytety, instytuty badawcze, czy nawet szkoły podstawowe mogą dostać blisko 5 mld euro. Utrata środków grozi Czechom dlatego, że minister Dobesz chce zmniejszyć liczbę pracowników sekcji programów operacyjnych o 30 proc., mimo że oddział już cierpi na niedostatek ludzi. W ciągu ostatniego półrocza sekcja miała zatrudnić 70 nowych urzędników, co zatwierdziła Komisja Europejska. Radio powołuje się przy tym na odpowiedni dokument. Bruksela zawiadomiła Pragę, że w przypadku niezrealizowania planu zatrudnienia Czechy mogą pieniądze stracić.
Minister Dobesz za pośrednictwem swego rzecznika powiedział, że zagrożenia dla funduszy unijnych nie ma, a jego resort zamierza jedynie obciąć wydatki na pensje dla urzędników. Ministerstwo przygotowuje natomiast analizę, mającą sprawdzić, którzy z pracowników są zbyteczni. Radio przypomina jednak, że ludzie pracujący przy realizacji wniosków UE nie kosztują państwa zbyt wiele, gdyż 85 proc. ich wynagrodzenia pokrywa Unia Europejska.
Od wiosny przyszłego roku Czechy też czekają zmiany w sposobie przeprowadzania egzaminów dojrzałości. Rząd na prośbę resortu oświaty zatwierdził odkładane przez władze od 14 lat wprowadzenie państwowej matury. Nowa matura pomoże z czasem wyeliminować egzaminy wstępne na uczelnie wyższe, co - jak się podkreśla - przyniesie uniwersytetom spore oszczędności. Dotychczas organizacją egzaminów maturalnych zajmowały się czeskie szkoły średnie. Od przyszłego roku uczniowie będą zdawali matury przygotowane przez Centrum Oceny Wyników w Nauce (CERMAT), bezpośrednio podlegające ministerstwu. Pilotażowy projekt nowej matury testowany będzie na przełomie października i listopada.
PAP, arb