Więcej regionów w centrum
Zgodnie ze statutem PO, zarząd krajowy może liczyć nie więcej niż 15 osób, dlatego proponowane przez Tuska rozszerzenie zarządu będzie wymagać zmian statucie. Dokonuje ich konwencja krajowa, która ma się zebrać 25 września. Konwencja wybierze nową Radę Krajową, a ta z kolei - nowy zarząd. Szef mazowieckiej PO Andrzej Halicki tłumaczy, że taki tryb wyłaniania partyjnych władz oznacza, iż nowy zarząd zostanie wybrany najprawdopodobniej w październiku. Dzikowski nie wyklucza, że propozycja premiera będzie jeszcze modyfikowana, przed wrześniowym zjazdem. - Ale ona mi się podoba. Nie wydaje mi się też, żeby powiększony do 35 osób zarząd był ciałem niestabilnym - zaznaczył.
Szefowie regionów są w większości zadowoleni z propozycji Tuska. - To bardzo dobry pomysł - uważa szef opolskiej PO Leszek Korzeniowski. Podkreśla, że to rozwiązanie jest szczególnie ważne dla mniejszych regionów. - Ciągle nie mieliśmy możliwości przebicia się do zarządu i przedstawienia swoich racji. Teraz jest szansa na większy kontakt z władzami partii i przekazania istotnych rzeczy, które się dzieją w regionie - zaznaczył Korzeniowski. Również według szefa podkarpackiej PO Zbigniewa Rynasiewicza, pomysł zmian w zarządzie jest dobry. - Głos regionów powinien być słyszalny. Trudno, żeby nie było przedstawicieli regionów w zarządzie - podkreślił. Według szefa łódzkiej Platformy Andrzeja Biernata, rozszerzenie zarządu jest konieczne m.in. z tego powodu, że od powstania partii, liczba jej członków powiększyła się kilkakrotnie. Przyznał jednocześnie, że jest rozmowa wewnątrz partii, ile osób powinno być w zarządzie i o tym, czy liczba 35 członków zarządu nie jest za duża.
Pojawiają się też jednak głosy krytyczne. - 35 osób to jest za duża formuła, zarząd nie musi być aż tak liczny. Jestem raczej za utrzymaniem obecnego stany rzeczy. Chodzi o to, żeby zarząd był sprawny, żeby można go zwołać w szybkim trybie - powiedział zastrzegający anonimowość przewodniczący jednego z regionów. Polityk dodał, że do przemyślenia jest np. rozwiązanie, według którego zarząd stanowiliby w zdecydowanej większości szefowie regionów. - Byłby to taki model federacyjny, bardzo demokratyczny - Platforma regionów. Trzeba o tym porozmawiać - podkreślił.
Co dalej ze Schetyną?
Nie zapadła jeszcze decyzja, czy Grzegorz Schetyna, od lipca marszałek Sejmu, zachowa stanowisko sekretarza generalnego partii. Otoczenie Schetyny informuje, że zależy mu na tym, aby tak się stało. Ale politycy PO w większości są sceptyczni. - Nie wydaje mi się, że Schetyna będzie dalej sekretarzem. Byłoby to trudne do zrealizowanie politycznie, ale też organizacyjnie - ocenił rozmówca z władz partii. Podkreślił, że Schetyna i tak wejdzie do zarządu, jako przewodniczący PO na Dolnym Śląsku.
Według szefa lubelskiej Platformy Janusza Palikota funkcja sekretarza generalnego - w sensie politycznym - powinna zostać przejęta przez "szeroki zarząd". - Sekretarz powinien być kimś w rodzaju menedżera ds. zarządzania. Schetyna nie powinien być sekretarzem generalnym - ocenił Palikot. Korzeniowski przypomniał z kolei, że Schetyna występuje obecnie w trzech rolach - jest szefem regionu, marszałkiem Sejmu i sekretarzem generalnym PO. - Nie powinno to być rozwiązane w taki sposób, jego władza powinna być w jakiś sposób ograniczana - zauważył. Zdaniem Korzeniowskiego, kompetencje sekretarza generalnego powinny być mniejsze, rozłożone na większą liczbę osób. - Schetyna opowiada się za stanowiskiem twardego sekretarza, Tusk chce stanowisko sekretarza osłabić i ja uważam, że słusznie. Sekretarz do tej pory rządził w partii, przewodniczący był nieraz taką osobą trochę fasadową. Sekretarz generalny w niektórych momentach przerastał szefa partii. To jest rzecz, która na pewno powinna ulec modyfikacji - podkreśla szef opolskiej PO.
Wrześniowy zjazd partii będzie też okazją do rozmów o nadchodzących wyborach samorządowych. Dzikowski powiedział, że zarząd partii nie rozmawiał jeszcze o tej kwestii, ale jednocześnie zastrzegł, że władze partii pozostawiają duże pole manewru regionom. - To są specyficzne wybory i nie można mówić o kampanii ogólnopolskiej, ona będzie inaczej wyglądała na Śląsku, a inaczej w Wielkopolsce, będziemy mówić przede wszystkich o problemach lokalnych, bo to ludzi w tych wyborach najbardziej interesuje - zaznaczył.
PAP, arb