- Trudno się dziwić, że Palikotowi znudziła się rola chłopczyka z sikawką. Służył wyłącznie do gaszenia pożarów, które mogłyby sfajczyć PO. Działał, jak prawdziwy specjalista. Wywoływał kontrpożary. Po cichu platformersi się cieszyli. Głośno go strofowali i pouczali. To musiało być wkurzające dla faceta o nieograniczonych ambicjach - uważa Senyszyn.
Europosłanka dość ostrożnie i ironicznie podchodzi do pomysłu Palikota dotyczącego założenia jego własnego ugrupowania. - Palikot pozazdrościł PiSokrzyżowcom. Oni mają swój punkt G. To krzyż pod pałacem prezydenckim. Doznają orgazmu broniąc krzyża. Dlatego nie mogą iść na żadne ustępstwa. Poseł z Lublina wciąż szuka swojego punktu G. Ma nadzieję, że własna partia zapewni mu wielokrotne szczytowanie - ocenia Senyszyn.
ps