"Nie wiem, dlaczego para prezydencka wybrała właśnie naszą skromna willę. Honorowi goście nie zgłaszali szczególnych wymagań. Jadali śniadanie wspólnie ze wszystkimi naszymi gośćmi. Tradycyjna litewska kuchnia była dla nich absolutnie do przyjęcia. Pracownicy willi zauważyli, że Komorowski chętnie jadał surówki, gorące dania rybne, ale piwa nie zamówił ani razu" - mówi szefowa willi Algima Noreikiene. Zaskoczyło ją to, że już pierwszego dnia prezydent Polski przywitał się po litewsku, podczas śniadań wtrącał litewskie słowa. "Mówił, że po litewsku praktycznie wszystko rozumie, ale nie ma odwagi mówić" - powiedziała gazecie Noreikiene.
Na pożegnanie gospodarze willi podarowali Bronisławowi Komorowskiemu bursztynową rybkę, która ma mu przynieść szczęście w czasie jego prezydentury. Natomiast mer Neringi sprezentował prezydentowi bursztynowe spinki do mankietów, a Annie Komorowskiej - bursztynowy wisiorek. Prezydent Polski sam uregulował rachunek, a gospodarze willi zachwyceni skromnością i otwartością Komorowskiego dali mu pięcioprocentową zniżkę.
PAP