Lubelscy działacze Sojuszy Lewicy Demokratycznej nie zgadzają się na porozumienie, które Grzegorz Napieralski zawarł z Partią Regionów. SLD w wyborach samorządowych ma wpuścić na swoje listy wyborcze działaczy Partii Regionów, której szefem jest Bolesław Borysiuk, w przeszłości działacz PZPR oraz członek Samoobrony.
– Nie wpuścimy na listy wyborcze sierot po Samoobronie, ludzi z etykietą Stanisława Łyżwińskiego i Andrzeja Leppera – mówią działacze lubelskiego SLD. Koalicję z Partią Regionów określają jako „strzał w stopę" SLD oraz twierdzą, że takie porozumienie może odstraszyć wyborców od SLD.
W ubiegłym tygodniu Partia Regionów, do której należą przede wszystkim dawni działacze Samoobrony, porozumiała się z mazowieckim SLD w sprawie utworzenia wspólnych list od wyborów samorządowych. Szef Partii Regionów Bolesław Borysiuk ocenia, że koalicje z SLD w innych regionach to kwestia dni. – To wynik osobistego zaproszenia ze strony Grzegorza Napieralskiego – powiedział Borysiuk. Szef PR twierdzi też, że wspólny start z SLD jest przesądzony na Lubelszczyźnie.
Borysiuk już wcześniej, dzięki wpływom w mediach publicznych, miał okazje to współpracy z SLD. Jego syn Tomasz był członkiem KRRiT i to za jego pośrednictwem Borysiukowie porozumieli się z SLD i PIS przy obsadzie stanowisk w radio i telewizji swoimi protegowanymi.
Jednak działacze SLD z Lublina otwarcie kwestionują posunięcie Napieralskiego i zapewniają, że nie ma żadnego porozumienia i nie będzie. Szef Sojuszu w Lublinie i członek rady krajowej partii Stanisław Kieroński mówi, że nie ma mowy, aby na liście do samorządu znalazł się choćby jeden działacz Partii Regionów.
Grzegorz Napieralski i rzecznik SLD Tomasz Kalita są na urlopach. Natomiast Łukasz Naczas, szef biura multimedialnego Sojuszu, uważa, że porozumienie z Partią Regionów na Mazowszu nie musi oznaczać koalicji ogólnokrajowej.
„Gazeta Wyborcza", BG
W ubiegłym tygodniu Partia Regionów, do której należą przede wszystkim dawni działacze Samoobrony, porozumiała się z mazowieckim SLD w sprawie utworzenia wspólnych list od wyborów samorządowych. Szef Partii Regionów Bolesław Borysiuk ocenia, że koalicje z SLD w innych regionach to kwestia dni. – To wynik osobistego zaproszenia ze strony Grzegorza Napieralskiego – powiedział Borysiuk. Szef PR twierdzi też, że wspólny start z SLD jest przesądzony na Lubelszczyźnie.
Borysiuk już wcześniej, dzięki wpływom w mediach publicznych, miał okazje to współpracy z SLD. Jego syn Tomasz był członkiem KRRiT i to za jego pośrednictwem Borysiukowie porozumieli się z SLD i PIS przy obsadzie stanowisk w radio i telewizji swoimi protegowanymi.
Jednak działacze SLD z Lublina otwarcie kwestionują posunięcie Napieralskiego i zapewniają, że nie ma żadnego porozumienia i nie będzie. Szef Sojuszu w Lublinie i członek rady krajowej partii Stanisław Kieroński mówi, że nie ma mowy, aby na liście do samorządu znalazł się choćby jeden działacz Partii Regionów.
Grzegorz Napieralski i rzecznik SLD Tomasz Kalita są na urlopach. Natomiast Łukasz Naczas, szef biura multimedialnego Sojuszu, uważa, że porozumienie z Partią Regionów na Mazowszu nie musi oznaczać koalicji ogólnokrajowej.
„Gazeta Wyborcza", BG