Według statystyk kobiety częściej niż mężczyźni padają ofiarami przemocy domowej, rocznie zgłasza się ich aż 80 tys. Jednak rośnie liczba bitych mężów, w zeszłym roku policja odnotowała 12 tys. takich zgłoszeń - to ponad 30 proc. więcej niż dwa lata temu - podaje "Metro".
Jak zauważa gazeta, większość nękanych facetów nie ma odwagi o tym mówić, jednak wzrost liczby zgłoszeń świadczy, że coraz większa grupa się przełamuje.
Potwierdzają to też terapeuci. - Próbują się ratować dopiero, gdy dochodzi do rękoczynów - zdradza Robert Kucharski, szef warszawskiej Fundacji Akcja, która prowadzi terapie dla dręczonych przez partnerki. Fundacja mająca kilkunastu pacjentów, oferuje im rozmowy z psychologiem i terapie grupowe, które mają odbudować stłamszone poczucie własnej wartości. Psychoterapeuta ujawnia, że głównie zgłaszają się mężczyźni świetnie wykształceni, mający perspektywiczne zawody, dobrze zarabiający.
Jak mówi Dorota Tietz z Komendy Stołecznej Policji męskim ofiarom przemocy jest zakładana - podobnie jak kobiecym - tzw. niebieska karta. - Dzielnicowy raz w miesiącu kontaktuje się z ofiarą, dopytuje o stosunki z małżonką i raportuje to w karcie, która może być dowodem w razie wszczęcia postępowania karnego wobec sprawcy. Pomagamy też odnaleźć odpowiedni ośrodek pomocy społecznej, który zaoferuje grupę wsparcia - relacjonuje.PAP