Według energetycznej agendy rządu amerykańskiego, Energy Information Administration, Stany Zjednoczone mają 50 bln m³ nadającego się do wydobycia gazu ziemnego, z czego 60 proc. to zasoby niekonwencjonalne. To dzięki nim USA mogą wkrótce stać się samowystarczalne energetycznie. Przynajmniej jeśli chodzi o gaz. Ich import tego surowca systematycznie spada (w 2009 r. zmniejszył się o 6,7 proc. – do 106 mld m³). Dlatego część tamtejszych gazoportów do odbioru gazu skroplonego z zagranicy świeci dziś pustkami.
Czy gaz łupkowy może zrewolucjonizować rynki energetyczne także w innych krajach? Na razie trudno powiedzieć, bo jego potencjalne złoża poza Stanami Zjednoczonymi są jeszcze mało zbadane. Międzynarodowa Agencja Energii szacuje ich światowe zasoby na 184 bln m³. Według renomowanej amerykańskiej firmy konsultingowej Advanced Resources International, specjalizującej się w sektorze gazowym, w Europie największe zasoby gazu łupkowego ma Polska; za nami sytuują się Niemcy. Firma szacuje nasze złoża na 3 bln m³. Dla porównania: Szwecja, która też już szuka u siebie gazu łupkowego, może mieć według Advanced International jedynie 0,3 bln m³ tego surowca.
Zdaniem Międzynarodowej Agencji Energii roczne wydobycie gazu niekonwencjonalnego na świecie w najbliższych dwudziestu latach prawie się podwoi, sięgając poziomu 630 mld m³. Stanie się to w dużej mierze dzięki łupkom.
Kto zbije na nich fortunę? To zależy nie tylko od złóż, ale także od tego, na ile danemu krajowi uda się pójść tą samą drogą, którą poszli Amerykanie. Model amerykański wydaje się bowiem wzorcowy. Stany Zjednoczone zaczęły od tego, że na początku lat 80., po kryzysie energetycznym, wprowadziły ulgi podatkowe dla firm, które zdecydują się inwestować w poszukiwanie i wydobycie paliw niekonwencjonalnych. Administracja liczyła na to, że to przyczyni się do zmniejszenia zależności tego państwa od importu surowców energetycznych.
I nie przeliczyła się. Rozwój branży doprowadził do tego, że Amerykanie wymyślili lepsze technologie wydobycia gazu niekonwencjonalnego. W USA szybko rósł też wówczas popyt na gaz, a w ślad za tym szły w górę jego ceny. Te czynniki sprawiły, że wydobycie gazu niekonwencjonalnego stało się w USA dobrym biznesem i zaczął się boom w tej części gospodarki, który trwa do dziś.
Innym krajom powinno być o tyle łatwiej, że są już całkiem dobre technologie eksploatacji gazu łupkowego i koszty wierceń będą w najbliższych latach spadać. Czynnikiem sprzyjającym jest także walka z ociepleniem klimatu, bo gaz, który przy spalaniu emituje mniej dwutlenku węgla, jest dużo lepiej widzianym paliwem niż ropa i węgiel.
Wielu ekspertów prognozuje, że dzięki gazowi niekonwencjonalnemu może czekać nas rewolucja energetyczna. Rosyjski „Kommiersant" ujawnił, że zarząd Gazpromu w wewnętrznym raporcie oszacował swe straty z powodu zwiększania wydobycia gazu niekonwencjonalnego na miliardy euro. W tym samym czasie władze USA zaproponowały kilkunastu krajom, w tym Chinom i Indiom, pomoc w oszacowaniu ich złóż gazu niekonwencjonalnego. To wszystko pokazuje, że ten surowiec może przeobrazić świat. Nie tylko gospodarczo, ale i politycznie. Wzrost jego wydobycia grozi bowiem spadkiem znaczenia takich dzisiejszych potęg paliwowych jak Rosja, Arabia Saudyjska, Iran czy Wenezuela.