W tym celu należało przeprowadzić dwa zabiegi tzw. szczelinowania. Polegają one na rozsadzeniu skał, w których zalega gaz, przez wtłoczenie do odwiertu pod dużym ciśnieniem wielkiej ilości wody zmieszanej z piaskiem i substancjami chemicznymi. Przez powstałe w ten sposób szczeliny gaz przedostaje się do odwiertu, a z niego na powierzchnię.
W odwiercie Markowola-1 szczelinowanie wykonywała niemiecka spółka koncernu Halliburton, jedna z najbardziej znanych firm w tej branży na świecie. Podczas pierwszego szczelinowania wtłoczyła do odwiertu pod ciśnieniem 600 atmosfer 680 m3 wody zmieszanej z 77 tonami piasku. Te liczby dają wyobrażenie o skali operacji.
Przeprowadzone w lipcu zabiegi w odwiercie Markowola-1, pierwsze na tak dużą skalę w Polsce, kosztowały 8 mln złotych. Ich wyniki zostaną przeanalizowane oraz opracowane do końca września. Dopiero wtedy będzie można powiedzieć, czy znajduje się tam większe złoże gazu łupkowego i ściśniętego, czy też go tam nie ma. Większe to znaczy takie, które opłaca się eksploatować, co w tym wypadku oznacza co najmniej kilkadziesiąt miliardów sześciennych tego surowca.
Inwestycja pod Puławami to sukces PGNiG, niezależnie od tego, czy zakończy się on wydobyciem gazu na skalę przemysłową. Odwiert Markowola- 1 jest dla PGNiG poligonem doświadczalnym, na którym firma uczy się tej nowej specjalizacji.
Pod koniec roku PGNiG zrobi kolejny duży krok. W tym czasie zostanie wykonany odwiert Lubocino- 1 koło Wejherowa, gdzie firma ma koncesję poszukiwawczą na większy obszar i już prowadzi tam badania sejsmiczne. To może być kamień milowy dla PGNiG. Prace w odwiercie Markowola-1 przeprowadzono w skałach z okresu karbonu. Tymczasem jeśli Polska ma gaz łupkowy, to jego główne złoża zalegają w młodszych, płytszych strukturach geologicznych. Takich, do których PGNiG chce się dowiercić koło Wejherowa. Jeśli poszukiwania zakończą się powodzeniem, będzie to jedna z pierwszych kopalń gazu łupkowego w Polsce. Niestety, na potwierdzenie informacji o wielkości złoża i opłacalności jego eksploatacji trzeba będzie czekać nawet dwa lata, a wydobycie mogłoby się rozpocząć za trzy, cztery lata.
W 2010 r. PGNiG przeznaczy na poszukiwania gazu niekonwencjonalnego w Polsce 100 mln złotych. W 2011 r. co najmniej tyle samo. Dzięki temu jeszcze w tym roku przeprowadzi prace sejsmiczne na obszarze koncesyjnym Warka – Ursynów na Lubelszczyźnie. Zacznie też prace geofizyczne w okolicach Płońska, gdzie przy poszukiwaniach gazu łupkowego chce współpracować z amerykańskim koncernem Marathon Oil, jedną z największych firm naftowo-gazowych w USA. Negocjacje w tej sprawie już trwają. Niewykluczone też, że przy poszukiwaniach i późniejszej ewentualnej eksploatacji gazu łupkowego PGNiG będzie współpracowało również z innymi z amerykańskimi koncernami – Chevronem i Exxonem. Z pierwszym rozmawia od jesieni zeszłego roku. Z Lane Energy z kolei PGNiG chce się wymieniać informacjami geologicznymi i geofizycznymi o obszarach koło Trójmiasta, na których obie firmy prowadzą poszukiwania gazu łupkowego.
Współpraca z Chevronem, Exxonem i Marathonem może oznaczać wspólne inwestycje z tymi koncernami. PGNiG właśnie z nimi o tym rozmawia. Gdyby negocjacje zakończyły się sukcesem, to mogłoby znacznie przyspieszyć i poszukiwania gazu niekonwencjonalnego przez PGNiG, i późniejsze ewentualne wydobycie.
Niezależnie od tego PGNiG prowadzi przygotowania do dalszych poszukiwań gazu ściśniętego, którego złoża w Polsce także mogą być bardzo duże (w USA stanowią ponad 20 proc. wszystkich zasobów gazu ziemnego). Firma skupia się na razie na Wielkopolsce.