Dworce mogą wyglądać tak jak lotniska. Być bezpieczne, czyste i ładne - przekonuje w swojej najnowszej kampanii informacyjnej spółka PKP i wyciąga rękę po pieniądze z naszej kieszeni. Z błogosławieństwem rządu - podkreśla "Metro".
Autor pomysłu - Ministerstwo Infrastruktury - zakłada, że do końca roku rząd przyjmie projekt ustawy, a opłaty dworcowe miałyby zacząć obowiązywać od 2012 r. Do tego czasu PKP chce oswoić pasażerów z pomysłem nowego sposobu pozyskiwania środków na stacje i zyskać ich akceptację.
Pieniądze miałyby pójść na te części dworca, z których korzystają wszyscy pasażerowie, czyli halę dworcową, łazienki, podziemne przejścia czy ruchome schody. Taki mechanizm dofinansowania dworców polska spółka podpatrzyła u firmy DB Station & Service, administratora ponad 5 tys. niemieckich stacji kolejowych. Według wyliczeń resortu infrastruktury nasi przewoźnicy płaciliby rocznie 134 mln zł opłat dworcowych. Wstępne symulacje wskazują, że koszt podróży jednego pasażera podniósłby się wtedy od 10 do 80 gr.
Zdaniem ministerstwa to wcale nie oznacza, że przewoźnicy dodatkowe koszty przerzucą na podróżnych. Co innego mówią eksperci. - Koszty tej daniny spółki doliczą do ceny przejazdu. Nie wezmą przecież na siebie ciężaru dodatkowych kilkudziesięciu milionów złotych - oceniają.