Rada Polityczna Stronnictwa Konserwatywno - Liberalnego, w przyjętej uchwale, nawołuje swoich posłów do opuszczenia klubu Platformy Obywatelskiej.
Rada nagannie oceniła postawę prezesa Stronnictwa Jana Marii Rokity, który na taki krok się nie zdecydował.
Rada Polityczna SKL oczekuje od członków Stronnictwa będących posłami, aby niezwłocznie przystąpili do reprezentacji parlamentarnej SKL, a tym samym opuścili klub Platformy Obywatelskiej.
Liderzy PO od początku istnienia tego ruchu przykładali dużą wagę, by reprezentujący ją politycy zweryfikowani zostali w wyborach. Listy kandydatów do parlamentu konstruowali w oparciu o wyniki prawyborów, chcieli też, by najważniejszą władzą w partii był jej klub parlamentarny, czyli - ci posłowie, którzy w swoich okręgach zyskali największe poparcie.
Choć politycy SKL startowali z list PO - nie potrafili zdobyć w wyborach odpowiedniego poparcia. Niewielu z nich dostało się do parlamentu, niewielkie więc byłyby ich wpływy na decyzje partii PO. Działacze SKL skupieni wokół Artura Balazsa nie chcieli się z tym pogodzić, argumentując, że poza posłami liczyć się w partii powinien głos jej pozaparlamentarnych działaczy, np. samorządowych. Żądali odstąpienia od zasad PO z tym nie godzili się z kolei liderzy Platformy: Andrzej Olechowski, Donald Tusk, Maciej Płażyński.
W tej sytuacji część polityków SKL, w tym Jan Maria Rokita i Bronisław Komorowski, zdecydowało się wstąpić do Platformy Obywatelskiej, pozostając tym samym w jej klubie parlamentarnym. Jednak siedmiu działaczy Stronnictwa, którzy nie podpisali takiej deklaracji, m.in. Krzysztof Oksiuta i Artur Balazs, utworzyło - zgodnie z decyzją zarządu partii - własne koło w Sejmie.
Uchwała Rady Politycznej SKL to wyraz jej poparcia dla tych, którzy chcą rozwodu z Platformą. Najprawdopodobniej doprowadzi do rozłamu i marginalizacji SKL: część jej członków pozostanie w PO (zapowiedzieli to już i Rokita, i Komorowski), część pozostanie z Balazsem.
les, pap
Rada Polityczna SKL oczekuje od członków Stronnictwa będących posłami, aby niezwłocznie przystąpili do reprezentacji parlamentarnej SKL, a tym samym opuścili klub Platformy Obywatelskiej.
Liderzy PO od początku istnienia tego ruchu przykładali dużą wagę, by reprezentujący ją politycy zweryfikowani zostali w wyborach. Listy kandydatów do parlamentu konstruowali w oparciu o wyniki prawyborów, chcieli też, by najważniejszą władzą w partii był jej klub parlamentarny, czyli - ci posłowie, którzy w swoich okręgach zyskali największe poparcie.
Choć politycy SKL startowali z list PO - nie potrafili zdobyć w wyborach odpowiedniego poparcia. Niewielu z nich dostało się do parlamentu, niewielkie więc byłyby ich wpływy na decyzje partii PO. Działacze SKL skupieni wokół Artura Balazsa nie chcieli się z tym pogodzić, argumentując, że poza posłami liczyć się w partii powinien głos jej pozaparlamentarnych działaczy, np. samorządowych. Żądali odstąpienia od zasad PO z tym nie godzili się z kolei liderzy Platformy: Andrzej Olechowski, Donald Tusk, Maciej Płażyński.
W tej sytuacji część polityków SKL, w tym Jan Maria Rokita i Bronisław Komorowski, zdecydowało się wstąpić do Platformy Obywatelskiej, pozostając tym samym w jej klubie parlamentarnym. Jednak siedmiu działaczy Stronnictwa, którzy nie podpisali takiej deklaracji, m.in. Krzysztof Oksiuta i Artur Balazs, utworzyło - zgodnie z decyzją zarządu partii - własne koło w Sejmie.
Uchwała Rady Politycznej SKL to wyraz jej poparcia dla tych, którzy chcą rozwodu z Platformą. Najprawdopodobniej doprowadzi do rozłamu i marginalizacji SKL: część jej członków pozostanie w PO (zapowiedzieli to już i Rokita, i Komorowski), część pozostanie z Balazsem.
les, pap