Szef tureckiej dyplomacji oświadczył jednak, że "trudno jest rozwijać taką wizję strategiczną" partnerstwa z Europą, "jeśli nie ma postępu w negocjacjach" akcesyjnych z UE. - To dlatego wyraziłem nasze niezadowolenie z tempa negocjacji. Powiedziałem o tym jasno i wyraźnie - zaznaczył Davutoglu. Według niego "trzeba zmienić podejście", odchodząc od wiązania rozmów z UE z sytuacją na Cyprze, który od 1974 jest podzielony między należącą do UE grecką Republikę Cypru a Republikę Turecką Cypru Północnego, uznawaną tylko przez Turcję.
Ankara od 2005 roku prowadzi negocjacje akcesyjne z Brukselą i od dłuższego czasu podkreśla, że jest zainteresowana wyłącznie pełnym członkostwem w UE. Rozmowy akcesyjne z Turcją postępują wyjątkowo wolno, gdyż wiele krajów, takich jak Niemcy, Francja, Austria czy Cypr, sprzeciwiają się wstąpieniu Turcji do Unii. Według nich, Turcja nie spełnia kryteriów członkostwa, takich jak wolność słowa, równouprawnienie kobiet i mężczyzn, ochrona mniejszości i wolność wyznania. Paryż i Berlin opowiadają się zdecydowanie za "partnerstwem uprzywilejowanym" Turcji z UE.Turcja może liczyć na wsparcie Londynu i Sztokholmu. Szef brytyjskiej dyplomacji William Hague powiedział, że "stałoby się dobrze, gdyby negocjacje nabrały tempa", ponieważ Turcja w UE dałaby "potężną kombinację". Z kolei minister spraw zagranicznych Szwecji Carl Bildt ocenił, że "całkowicie nie do zaakceptowania jest, aby ze względu na wewnętrzne sprawy polityczne kraje blokowały" proces przyjęcia do Unii. Odniósł się do blokowania przez Francję i Cypr 18 z 35 obszarów negocjacyjnych. - To jest sprzeczne z duchem Europy - stwierdził.
PAP, arb