Napieralskiego rewolucja na lewicy

Napieralskiego rewolucja na lewicy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Co z tą lewicą? Proces budowania nowego wizerunku SLD i odbudowywania poparcia dla partii rozpoczęła prezydencka kampania Grzegorza Napieralskiego. Sympatyczne bliźniaczki śpiewały wówczas: „To On zmieni, to On!”. I choć wówczas nikt nie podchodził poważnie do tych słów, dziś przewodniczący SLD pokazuje, na co go stać. Czy lewica zaczyna znów śnić na jawie swój sen o potędze?
TNS OBOP opublikował sondaż, w którym SLD może liczyć na 20 % poparcia. Badania prowadzone przez sam Sojusz są nieco mniej optymistyczne – ale i z nich wynika, że SLD może liczyć na ok. 18 procent głosów. Oznacza to, że ideologiczny spór o krzyż i Smoleńsk między największymi partiami urealnił szanse Sojuszu na powrót do wielkiej polityki.

Sojusz nie będzie jednak w stanie zbudować stałego poparcia jedynie na antyklerykalnych hasłach. Nie uzyska stabilnej pozycji, odwołując się jedynie do haseł światopoglądowych. Potrzebuje realnego programu gospodarczego. Od czasu ogłoszenia w mediach światowego kryzysu finansowego, a później gospodarczego wzrastają  nastroje etatystyczne i antyliberalne. Zagubieni obywatele coraz częściej patrzą tęsknym wzrokiem w stronę państwa. Krytyka liberalnej gospodarki rynkowej powinna być zatem głównym elementem lewicowego programu gospodarczego. Sojusz, by taki program zbudować, zaprosił do swoich szeregów mentora polskiej ekonomii - prof. Grzegorza Kołodkę. To logiczne posunięcie. Antyrynkowe hasła są popularne szczególnie w małych miastach – a to powinno być przecież wyborcze zaplecze lewicy.

Polityka kocha symbole. Rewolucje w SLD nie mogą się więc skończyć na programie gospodarczym. Kilka dni temu Sojusz ogłosił sprzedaż legendarnej siedziby na ul. Rozbrat. Stare, zbutwiałe mury, długie smutne korytarze, zhierarchizowany układ pięter – to wszystko ma zostać zamienione na ekskluzywną, elegancką, nowoczesna siedzibę w biurowcu w stylu high class. Decyzja o rezygnacji ze starej siedziby ma oprócz funkcjonalnego, także znaczenie symboliczne. To odcięcie się od przeszłości komunistycznej.

Rewolucja toczy się również wewnątrz samego SLD. Napieralski starym, carskim zwyczajem organizuje zsyłki polityczne. Zamiast na Syberię Napieralski zsyła zasłużonych polityków kojarzących się z PZPR, do Senatu. Taki los może czekać m.in.  Bogusława Wontora, Annę Bańkowską i... Ryszarda Kalisza. A Wacław Martyniuk może nie dostać nawet takiej szansy. Ich miejsce mają zająć młode wilki z SLD.

Polska lewica nadal cierpi na rozproszkowanie. Po odmłodzeniu, wylaszczeniu i oczyszczeniu SLD Napieralski zamierza dokonać niemożliwego – zjednoczyć polskie partie lewicowe. Motorem wyborczym lewicy jest SLD, dlatego Sojusz zamierza zaprosić mniejsze ugrupowania lewicowe na wspólną listę wyborczą. Pod uwagę brane są Zieloni 2004, Partia Kobiet, SDPL czy stowarzyszenie Otwarta Polska, którego powstanie niedawno zapowiedziano. Wspólna lista ma stać się zalążkiem wspólnego programu.

Grzegorz Napieralski został ochrzczony przez media „polskim Zapatero". Jest młodym, charyzmatycznym i skutecznym politykiem, który ma potencjał, by zjednoczyć polską lewicę i stworzyć realną alternatywę dla prawicowych programów PO i PiS. Pojawia się jednak pytanie czy człowiek, który nie wie do końca, jakiego jest wyznania i którego przystąpienie do lewicy – jak uważa Jerzy Urban - „nie wynikało z lektur, oczarowania Chomskim czy Żiżkiem, ani z poczucia, że trzeba bronić słabych” może stać się „polskim Zapatero”?