TVN w wydanym oświadczeniu napisał, że materiały opisane w publikacji "Rz" "stanowią jedynie fragmenty dokumentacji zgromadzonej na pierwszym etapie produkcji filmu dokumentalnego". - Prace nad filmem będą kontynuowane. Na razie nie sposób określić terminu ich zakończenia ani tym bardziej emisji samego filmu - tłumaczył rzecznik TVN Karol Smoląg. - Na obecnym etapie materiał - z racji nieukończenia nad nim pracy - posiada wiele mankamentów warsztatowych. Brak jest w nim m.in. stanowiska głównego bohatera, prezydenta Lecha Wałęsy - dodał Smoląg.
Rzecznik podkreślił jednocześnie, że właśnie nieukończenie pracy nad filmem jest jedynym powodem, dla którego nie został on dotąd wyemitowany, odrzuca natomiast wszelkie spekulacje na temat ewentualnej cenzury w stacji. - Nie da się udowodnić takiej tezy. Przeczy jej choćby dotychczasowa działalność dokumentalna TVN. Czy gdyby w stacji była cenzura, wyemitowalibyśmy dokument "Trzech kumpli", czy robilibyśmy film o porwaniu Krzysztofa Olewnika? - pytał retorycznie Smoląg.
Jednocześnie TVN poinformował, że opublikowane w sieci materiały stanowią wyłączną własność telewizji i "pojawiły się w internecie w wyniku kradzieży". "Wszczęto już w związku z tym procedurę zmierzającą do ustalenia wszelkich okoliczności tej kradzieży i tożsamości osób za nią odpowiedzialnych" - oświadczyła w komunikacie stacja.
Materiał trafił do sieci w częściach i oprócz YouTube szybko znalazł się na wielu innych stronach internetowych. Większość z nich została już jednak zablokowana. Przy próbie odtworzenia pojawia się komunikat: "Ten film wideo zawiera treść od partnera TVN S.A., który zablokował go na mocy praw autorskich". Producent filmu Monika Góralewska powiedziała "Rz", że dokument "jest w trakcie tworzenia". - Chciałabym, by był gotowy jak najszybciej, lecz nie wiem, kiedy skończymy - dodała.
PAP, arb