Steinbach zapowiedziała, że niebawem ukaże się jej książka, która może pomóc zrozumieć jej ocenę byłego szefa polskiej dyplomacji, a obecnie pełnomocnika polskiego premiera ds. dialogu międzynarodowego. - Bardzo podziwiałam Bartoszewskiego. Pisałam do niego listy, serdeczne listy, przed laty - powiedziała. Jak dodała, nigdy nie dostała odpowiedzi, były za to "reakcje natury publicznej". - Z tego można wyciągnąć wnioski - oceniła.
Steinbach powiedziała, że ma "wiele zrozumienia dla polskich emocji". - Mam też wiele wyrozumiałości. Z uwagi na to, że polski naród cierpiał z niemieckiej winy, wszystkie ofiary mają moje głębokie współczucie. To mnie nie powstrzymuje od stwierdzenia, że poszczególnych osób nie cenię tak bardzo, jeśli zachowują się w sposób, w jaki nie należy zachowywać się wobec innych - dodała szefowa BdV.
W zeszłym tygodniu Steinbach zarzucono sugerowanie współodpowiedzialności Polski za II wojnę światową, po tym jak ma posiedzeniu frakcji CDU/CSU wzięła ona stronę oskarżanych o rewizjonistyczne poglądy przedstawicieli BdV we władzach fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" Hartmuta Saengera i Arnolda Toelga. Z jej ust padły wówczas następujące słowa: - I nie mogę niestety również zmienić tego, że Polska już w marcu 1939 roku dokonała mobilizacji.
Po awanturze wokół jej wypowiedzi Steinbach zapowiedziała, że nie zamierza ponownie kandydować do zarządu CDU, gdyż jako przedstawicielka konserwatywnych idei czuje się w nim coraz bardziej osamotniona. Jej decyzja wywołała komentarze na temat możliwości powstania w Niemczech nowej partii o konserwatywnym profilu. Steinbach zapewniła w czwartek, ze "na razie" nie zamierza zakładać partii. - Jestem członkiem CDU - powiedziała.
Na uwagę dziennikarza, że kanclerz Angela Merkel chciałaby zatrzymać Steinbach w zarządzie frakcji CDU/CSU, szefowa BdV odparła: - Ja również bym tego chciała.
pap, ps