Zdaniem Pieper, Erika Steinbach sama musi zadać sobie pytanie, czy jej wypowiedź była właściwa i "czy sama nie powinna wyciągnąć konsekwencji z tego, że raz po raz wyraża się obraźliwie wobec naszych polskich partnerów". - Jeśli tak wypowiada się przewodnicząca Związku Wypędzonych, nie jest to pomocne. Niszczy tym swój własny projekt albo projekty BdV. Chcemy wznowić pracę w radzie fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", dlatego jest ważne, byśmy byli konstruktywni - stwierdziła Pieper.
Także w BdV pojawiły się głosy krytyczne wobec Steinbach. Należący do prezydium Związku polityk bawarskiej CSU Stephan Mayer powiedział dziennikowi "Passauer Neue Presse", że wypowiedzi szefowej BdV nie tylko "nie były pomocne", ale i "nieszczęśliwe". Sama Steinbach późnym wieczorem w czwartek przyznała podczas dyskusji na antenie telewizji ZDF, że ton jej wypowiedzi nie był uprzejmy, ale nie wycofała się z krytyki Bartoszewskiego. - Przyznam wprost, że mogłam wyrazić się nieco bardziej uprzejmie wobec 88-letniego pana - powiedziała szefowa BdV. Ale - jak dodała - za jej słowami kryje się wiele ran, przy czym nie chodzi tylko o to, że Bartoszewski nie odpowiadał na jej listy. Przypomniała m.in., że nazywano ją w Polsce "blond bestią" i palono kukły z jej podobizną.
PAP, arb