- Nie sądzę, żeby Zakajewowi stało się cokolwiek w Polsce, bo po pierwsze ma on status uchodźcy w kraju Unii Europejskiej. Siłą rzeczy ta dokumentacja była wielokrotnie analizowana nie tylko w Wielkiej Brytanii, Danii, ale i w innych państwach, także - z tego co wiem - w Polsce - tłumaczył Halicki. Jak dodał, jest też aspekt polityczny w tej sprawie - polskie władze i społeczeństwo polskie, zawsze sprzyjały narodom, które walczyły o swoją tożsamość, domagały się samostanowienia. - Polacy zawsze walczyli za wolność waszą i naszą i tym ideałom jestem wierny - podkreślił Halicki. - Nie ma też w polskim społeczeństwie zgody na terroryzm. Ale jak znam historię, Zakajew to jest ten z polityków czeczeńskich, który dobitnie mówi o pokojowym dojściu do niepodległości, a więc nie ma wątku terroryzmu w jego życiorysie i wystąpieniach - zauważył polityk PO.
Pytany o słowa konsula honorowego Czeczeńskiej Republiki Iczkerii Adama Borowskiego, który powiedział, że zatrzymanie Zakajewa, to element gry prorosyjskiej, Halicki powiedział, że to "bzdura". - Stoimy na gruncie prawa - zapewnił. Zdaniem Halickiego, strona polskie nie mogła nie reagować - mając informacje od strony rosyjskiej o udziale Zakajewa w działalności terrorystycznej. - Proces analizy w innych krajach UE doprowadził do tego, że sądy oczywiście uniewinniały Zakajewa i nie dawały wiary stronie rosyjskiej w tych oskarżeniach. Przypuszczam, że tak będzie i tym razem, ale czy to się stanie już dziś, tego nie wiem, to decyzja prokuratury - powiedział Halicki. Jego zdaniem, nie dojdzie do ekstradycji Zakajewa do Rosji. - Wydaje mi się, że na tym dzisiejszym zamieszaniu się zakończy - stwierdził.
PAP, arb