To nieporozumienie
Rzecznik rządu Steffen Seibert oświadczył w piątek, że w rozmowie pani kanclerz i prezydenta Francji nie padło ani jedno słowo na temat takich planów. Nie rozmawiano również o deportacjach Romów do Kosowa - zapewniał Seibert, dodając, że niemiecki rząd nie potrafi wyjaśnić, dlaczego Sarkozy twierdził co innego. Seibert zauważył też, że w Niemczech nie ma takich obozowisk Romów jak we Francji. Z kolei zdaniem ministra spraw zagranicznych Guido Westerwellego doszło zapewne do nieporozumienia. - W Niemczech przeprowadza się repatriację każdorazowo po zbadaniu konkretnego przypadku - obojętnie, o jaki kraj pochodzenia chodzi - wyjaśnił w Berlinie Westerwelle. Jak dodał, stosunki francusko-niemieckie pozostają zdrowe i doskonałe pomimo "wszelkich różnic zdań, zamętów i nieporozumień".
Konflikt francusko-unijny
Na czwartkowym szczycie UE doszło do gorącej dyskusji na temat kontrowersyjnej polityki rządu w Paryżu wobec Romów, po tym gdy we wtorek komisarz UE ds. obywatelskich Viviane Reding zapowiedziała, że KE otworzy postępowanie karne przeciwko Francji w związku z wydalaniem Romów z tego kraju. Francuzów rozwścieczyło przywołanie przez Reding II wojny światowej. - Napawa mnie grozą, że w jednym z krajów UE są ludzie usuwani stamtąd najwyraźniej dlatego, że przynależą do określonej mniejszości etnicznej. Myślałam wcześniej, że po zakończeniu drugiej wojny światowej to sytuacja, która nie będzie już miała miejsca - powiedziała we wtorek komisarz.
Prezydent Nicolas Sarkozy już w środę zasugerował, by Reding przyjęła deportowanych z Francji Romów w swoim kraju - Luksemburgu. To z kolei zdenerwowało Luksemburczyków. W środę Reding przeprosiła za porównanie z II wojną światową.Na szczycie Sarkozy'ego jednoznacznie poparł premier Włoch Silvio Berlusconi. Kanclerz Merkel, jak większość uczestników szczytu, skrytykowała aluzję Reding do II wojny światowej, ale co do meritum w pełni poparła Komisję.
zew, PAP