Pytany, jak miałby wyglądać wspólny, kompromisowy projekt dotyczący in vitro, Schetyna przyznał, że projekty różnią się od siebie. - Jeśli jest chęć uzyskania porozumienia, to tak się dzieje. Jestem umiarkowanym optymistą - dodał. Sejmowa podkomisja od lipca br. pracuje nad dwoma z pięciu znajdujących się w Sejmie projektami ustaw dotyczących in vitro. Pierwszy projekt, złożony przez Marka Balickiego (niezrz.) dopuszcza tworzenie wielu zarodków i zamrażanie ich, zakazuje handlu komórkami. Drugi projekt - przewidujący finansowanie in vitro ze środków NFZ - złożyła w Sejmie Joanna Senyszyn (dziś europosłanka SLD).
W Sejmie są jeszcze trzy inne projekty dotyczące in vitro: Jarosława Gowina i Małgorzaty Kidawy-Błońskiej (oboje z PO) oraz Bolesława Piechy (PiS). Według projektu Gowina zapłodnienia in vitro mają być dostępne wyłącznie dla małżeństw, a w szczególnych przypadkach także dla samotnych kobiet. Gowin proponuje, by istniała możliwość utworzenia tylko dwóch zarodków, które muszą być implantowane matce. Z kolei Kidawa-Błońska chce dopuścić możliwość tworzenia zarodków nadliczbowych, ich mrożenie i selekcję przed implantacją do organizmu kobiety. Zgodnie z jej propozycją, in vitro ma być dostępne także dla par żyjących w konkubinacie.
Projekt Bolesława Piechy (PiS) zakazuje w ogóle stosowania in vitro, przewiduje jednak możliwość adopcji zarodków, które już są wytworzone i zamrażane. Rzecznik rządu Paweł Graś ocenił we wtorek, że ustawa ws. in vitro w ostatecznym kształcie nie będzie "tak radykalna" jak projekt Gowina. "Na podstawie istniejących projektów zostanie zbudowany kompromis, mam nadzieję, że taki, który uzyska większość w Sejmie - po ścięciu radykalnych skrzydeł" - powiedział rzecznik rządu. Graś zwrócił uwagę, że prace nad in vitro toczą się też w ministerstwie zdrowia: "To kwestia decyzji, czy to będzie dopełnienie projektu poselskiego, myślę, że tak to właśnie będzie wyglądać" - dodał.
Według szefa klubu PO Tomasza Tomczykiewicza, na jesieni trafi do Sejmu projekt w sprawie in vitro, który będzie kompilacją projektów Gowina i Kidawy-Błońskiej. - Myślę, że nowe rozwiązania nie będzie zadowalało do końca ani Gowina, ani tych, którzy chcą, żeby ten projekt był bardzo liberalny. To będzie wypracowany, dobry kompromis - ocenił. Tomczykiewicz uważa, że ustawa zostanie przyjęta przez Sejm na początku przyszłego roku.
Premier Donald Tusk pytany w wywiadzie dla tygodnika "Wprost", czy Platforma zaproponuje w Sejmie ustawę o in vitro powiedział: - Tak, to zdecyduje się jeszcze tej jesieni. (Projekt będzie) bardziej liberalny niż to, co Platformie proponuje Jarosław Gowin, i mniej liberalny, niż chcieliby ci, którzy nie widzą potrzeby żadnych rygorów. - Regulacja jest niezbędna, bo to, co jest dziś, to jest wolnoamerykanka. Dla ludzi o katolickiej wrażliwości w tej sprawie lepsza jest nawet najbardziej liberalna regulacja niż to, co jest w tej chwili. Więc powinna być osiągnięta zgoda. Ja zrobię wszystko, żeby regulacja powstała - mówił szef rządu.
Tymczasem Gowin powiedział, że ani on, ani Kidawa-Błońska, nie mają pojęcia o jakim projekcie w sprawie in vitro mówił premier. - Nie informowano nas, żeby trwały jakieś prace nad projektem, który byłby formą kompromisu między naszymi projektami, czy też nad zupełnie nowym projektem. Cieszę się jednak, że ta sprawa będzie przez Sejm podjęta, bo 20 lat tchórzostwa, chowania głowy w piasek to chyba wystarczy" - podkreślił. Kidawa-Błońska powiedziała, że bardzo by chciała, aby zakończyć sprawę projektu ustawy dotyczącego metody zapłodnienia in vitro. - W grudniu miną dwa lata, odkąd się tym zajęliśmy - podkreśliła. W jej opinii, wszystkie projekty, które zostały przygotowane przez posłów powinny trafić do sejmowej komisji.
ap, PAP