Czesław Bielecki, kandydat popierany przez PiS w wyborach na prezydenta Warszawy podkreślił na antenie TOK FM, że jest kandydatem apolitycznym. Pytany o poparcie PiS stwierdził, że nie wykluczałby startu z poparciem PO, gdyby zadzwonił do niego Donald Tusk lub Bronisław Komorowski.
Bielecki tłumaczy, że chce "wyzwolić energię mieszkańców Warszawy", a nie rozmawiać o polityce. Dlaczego zdecydował się przyjąć poparcie PiS? - Znam Jarosława Kaczyńskiego od ponad 20 lat. I Jarosław Kaczyński wie, że nie mam żadnego problemu ze słowem lojalność - zauważył i dodał, że do PiS jest mu bliżej niż do PO. Co nie oznacza, że nie przyjąłby poparcia Platformy. - Nie dostałem telefonu od premiera Tuska ani od prezydenta Komorowskiego którzy powiedzieli: jesteśmy tak sfrustrowani powolnością pracy Hanny Gronkiewicz-Waltz, nie możemy parkować w śródmieściu Warszawy - może pan to zrobi, niech pan zostanie naszym kandydatem. Gdyby była taka propozycja może bym startował - przyznał.
Bielecki nie chce oceniać krajowej polityki w wykonaniu PiS. - Nie zajmuję się oceną Jarosława Kaczyńskiego. Jestem zadowolony, że największa partia opozycyjna jest gotowa poprzeć mnie jako bezpartyjnego kandydata. To jest moja satysfakcja. Proszę nie kazać mi być rzecznikiem prasowym Jarosława Kaczyńskiego - zaapelował. I dodał, że "jest państwowcem".
Bielecki nie chce oceniać krajowej polityki w wykonaniu PiS. - Nie zajmuję się oceną Jarosława Kaczyńskiego. Jestem zadowolony, że największa partia opozycyjna jest gotowa poprzeć mnie jako bezpartyjnego kandydata. To jest moja satysfakcja. Proszę nie kazać mi być rzecznikiem prasowym Jarosława Kaczyńskiego - zaapelował. I dodał, że "jest państwowcem".
Dlaczego Bielecki uważa, że Hanna Gronkiewicz-Waltz nie powinna dłużej sprawować urzędu prezydenta stolicy? Kandydatce PO założyciel Ruchu Stu zarzuca, że jest "zbyt powolna". - Jest urzędnikiem liczącym pieniądze. Ruszyła ileś inwestycji, ale nie umie ich kończyć - ocenił Bielecki.
TOK FM, arb