"Swój los zna tylko baran"
W serwisie można również przeczytać komentarz Magomeda Tołbojewa, pilota doświadczalnego noszącego tytuł bohatera Rosji, na temat posiedzenia polskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego, poświęconego bezpieczeństwu osób zajmujących ważne stanowiska państwowe (VIP). "O jeszcze większym bezpieczeństwie pierwszych osobistości w państwie nie może już być mowy. Dotyczy to nie tylko Polski i Rosji, ale także Kamerunu i Etiopii" - oświadczył Tołbojew. "Każde państwo dusi się już z powodu wydatków na bezpieczeństwo VIP-ów. Idą na to ogromne pieniądze. Znacznie większe niż te, które potrzebne są na szkoły i przedszkola" - dodał rosyjski pilot.
Według Tołbojewa, "wydzielanie na bezpieczeństwo polskiego prezydenta dodatkowych środków i kadr nie ma sensu. Można znaleźć na to godniejsze przeznaczenie". Pilot stwierdził też, że "swój los zna tylko baran - jest skazany na to, że będzie stale strzyżony i raz zabity. Pozostali mogą się tylko modlić i mieć nadzieję" - oznajmił Tołbojew.
Klich: to tylko moje zdanie
Poproszony o skomentowanie publikacji portalu er.ru Edmund Klich powiedział, że "taka jest moja ocena w sprawie tego, co znamy - że większość problemów była po stronie polskiej, ale także trzeba rozpatrzeć te elementy działania na lotnisku w Smoleńsku". Dodał, że określenie "większość" może oznaczać również "51 procent". - Nie chcę tutaj w szczegóły wchodzić - dodał Klich, ale potwierdził, że podtrzymuje sformułowanie o większości uchybień po stronie polskiej. - To będzie dopiero znane w szczegółach, jak będzie znany raport końcowy - podkreślił. Ocenę portalu, że "Polska wzięła na siebie większość odpowiedzialności" za katastrofę, Klich skomentował: - To są komentarze, w ogóle ja bym do takich komentarzy się nie odnosił. Tu jeszcze wchodzą jakieś polityczne rozgrywki, nie wiem, o co chodzi. Każdy ma prawo komentować.
W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Edmund Klich powiedział, że jego zdaniem jest "od 10 do 13" przyczyn katastrofy smoleńskiej, które widzi po obu stronach, polskiej i rosyjskiej, w tym "zdecydowanie więcej" po stronie polskiej. Rzecznik polskiego rządu Paweł Graś skrytykował wypowiedzi Edmunda Klicha o katastrofie smoleńskiej. Oznajmił, że zadaniem polskiego przedstawiciela przy MAK jest "patrzenie na ręce Rosjanom i patrzenie na ręce komisji rosyjskiej, czy wszelkie czynności wykonywane przez tę komisję, z naszego punktu widzenia, polskiego, są wykonywane prawidłowo". - Natomiast wyciąganie wniosków, dzielenie się swoimi wrażeniami czy opiniami, czy podejrzeniami - uważam, że powoduje taki chaos i zamęt - stwierdził Graś.
PAP, arb