Tylko dwie wygrane zapewnią Polakom pewny awans do 3. rundy mistrzostw świata siatkarzy. Jeśli uda im się wygrać tylko raz, będą musieli czekać na wynik meczu Brazylii i Bułgarii. - Wiemy, że nasi rywale znowu mogą kombinować - przyznał Daniel Castellani.
- Liczę się z tym, że jak wygramy tylko jeden mecz i będziemy musieli czekać na rozstrzygnięcie spotkania Brazylii z Bułgarią w sobotę, wiele rzeczy może się wydarzyć. Nie można wykluczyć, że komuś będzie się bardziej opłacało zająć drugie miejsce w grupie i niekoniecznie będzie zainteresowany wygraniem sobotniego spotkania - ocenił trener polskiej ekipy. Pierwszą fazę rozgrywanego we Włoszech turnieju ekipa Castellaniego przeszła jak burza - pokonała Kanadę, Niemcy i Serbię. W drugiej rundzie Polacy trafili do "grupy śmierci" - z obrońcami tytułu Brazylijczykami i brązowymi medalistami sprzed czterech lat Bułgarami.
- My, jako zwycięzca grupy, czyli drużyna do której następne były dokoptowane, gramy dwa pierwsze mecze i jeśli ich nie wygramy, musimy liczyć na innych. Ponadto układ spotkań jest taki, że mamy najmniej czasu na odpoczynek. Nie rozumiem, jak to jest możliwe. Oczywiście jest wyjątek od tej reguły, bo Włosi, jako gospodarze, grają z jednodniową przerwą - zauważył argentyński szkoleniowiec. Polacy w czwartek o godz. 21 zmierzą się z Brazylią, dzień później o 17 z Bułgarią. Awans wywalczą tylko dwa zespoły. - Którego spotkania bardziej się obawiam? Tego z Canarinhos. Tworzą bardziej kompletną drużynę, lepszą technicznie, są na wyższym poziomie niż Bułgaria - ocenił.
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami Castellani nie zdecydował się na roszady w składzie. Przeciwko Canarinhos wyjdzie ta sama szóstka, która prezentuje się na włoskich parkietach od początku turnieju. Na rozegraniu będzie Paweł Zagumny, na środku Piotr Nowakowski i Marcin Możdżonek, w ataku Piotr Gruszka, na przyjęciu Michał Winiarski i Bartosz Kurek, a na pozycji libero Krzysztof Ignaczak.PAP, arb