Jarosław Kaczyński kilka tygodni temu poinformował, że sprawami polityki zagranicznej w ramach Prawa i Sprawiedliwości będzie zajmować się Anna Fotyga - była polska minister spraw zagranicznych i szefowa Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Odbyło się to jak najbardziej oficjalnie, w formie listu skierowanego do ambasadorów państw akredytowanych w Polsce. I pani ambasador działa – dzięki niej „europejskie elity opiniotwórcze” miały okazję przeczytać zupełnie inny list.
Chodzi oczywiście o opublikowany na portalu partyjnym PiS-u materiał, którzy jedni (w tym sam autor) uważają za zwykły artykuł, inni natomiast widzą w nim list. A widzą w nim list dlatego, że dzięki pani ambasador, która traktuje swoje powinności poważnie, materiał ów został rozesłany do ambasadorów i posłów Parlamentu Europejskiego. W ten sposób niewinny artykuł stał się przesłaniem Kaczyńskiego, który stojąc na czele emigracyjnego rządu IV RP ma obowiązek kontynuowania polityki zagranicznej swego zmarłego brata.
Już samo skierowanie materiału do przedstawicieli korpusu dyplomatycznego, a także do europosłów, jest czymś zupełnie niesłychanym. Nie jest to przecież nic innego, jak oficjalne kontestowanie przed międzynarodową opinią publiczną polityki zagranicznej własnego kraju. O wiele gorsza jest jednak treść listu – w której zawarto wezwanie do kontynuacji nieskutecznej i szkodliwej polityki zagranicznej tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Jarosław Kaczyński traktuje Rosję jako wroga, zagrażającego nie tylko Polsce, ale również Unii Europejskiej. Śle w związku z tym wezwanie do władz Stanów Zjednoczonych, aby stanęły one na czele nowej krucjaty przeciw Rosji. Polska ma być partnerem USA w tej kwestii, ponieważ, jak zauważa Kaczyński, nasz kraj może zmobilizować do walki państwa postsowieckie, a dodatkowo także te z Grupy Wyszehradzkiej. Polska miałaby stać na czele "sojuszu dużych i mniejszych państw Europy Środkowo-Wschodniej" - formacji, która miałby się przeciwstawić nie tylko Rosji, ale również Niemcom.
Świadomość geopolityczna Kaczyńskiego, przefiltrowana przez jego antyrosyjskie i antyniemieckie fobie jest archaiczna. Dziś, gdy nie tylko Stany Zjednoczone, ale również Unia Europejska zdały sobie sprawę z zagrożenia (przede wszystkim ekonomicznego) ze strony Chin i innych gospodarek Dalekiego Wschodu, integracja z Rosją jest oczywista. Sygnał do tego dał nie kto inny, jak prezydent USA Barack Obama. To właśnie on zmobilizował i Rosję i Unię Europejską, i NATO do podjęcia daleko idących kroków ku integracji. To proces nieodwracalny - jego alternatywą mógłby być tylko sojusz rosyjsko-chiński. O tym, że polityka światowa będzie rozwijała się w tym kierunku mówił wielokrotnie Zbigniew Brzeziński. Wzywanie Ameryki do krucjaty wobec Rosji jest w tym przypadku głupotą.
Całkowite oderwanie od realiów sprawi, że list Kaczyńskiego prawdopodobnie przejdzie na świecie bez echa. Ugruntuje tylko opinię o samym Kaczyńskim jako o polityku, którego czas dawno już minął.
Już samo skierowanie materiału do przedstawicieli korpusu dyplomatycznego, a także do europosłów, jest czymś zupełnie niesłychanym. Nie jest to przecież nic innego, jak oficjalne kontestowanie przed międzynarodową opinią publiczną polityki zagranicznej własnego kraju. O wiele gorsza jest jednak treść listu – w której zawarto wezwanie do kontynuacji nieskutecznej i szkodliwej polityki zagranicznej tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Jarosław Kaczyński traktuje Rosję jako wroga, zagrażającego nie tylko Polsce, ale również Unii Europejskiej. Śle w związku z tym wezwanie do władz Stanów Zjednoczonych, aby stanęły one na czele nowej krucjaty przeciw Rosji. Polska ma być partnerem USA w tej kwestii, ponieważ, jak zauważa Kaczyński, nasz kraj może zmobilizować do walki państwa postsowieckie, a dodatkowo także te z Grupy Wyszehradzkiej. Polska miałaby stać na czele "sojuszu dużych i mniejszych państw Europy Środkowo-Wschodniej" - formacji, która miałby się przeciwstawić nie tylko Rosji, ale również Niemcom.
Świadomość geopolityczna Kaczyńskiego, przefiltrowana przez jego antyrosyjskie i antyniemieckie fobie jest archaiczna. Dziś, gdy nie tylko Stany Zjednoczone, ale również Unia Europejska zdały sobie sprawę z zagrożenia (przede wszystkim ekonomicznego) ze strony Chin i innych gospodarek Dalekiego Wschodu, integracja z Rosją jest oczywista. Sygnał do tego dał nie kto inny, jak prezydent USA Barack Obama. To właśnie on zmobilizował i Rosję i Unię Europejską, i NATO do podjęcia daleko idących kroków ku integracji. To proces nieodwracalny - jego alternatywą mógłby być tylko sojusz rosyjsko-chiński. O tym, że polityka światowa będzie rozwijała się w tym kierunku mówił wielokrotnie Zbigniew Brzeziński. Wzywanie Ameryki do krucjaty wobec Rosji jest w tym przypadku głupotą.
Całkowite oderwanie od realiów sprawi, że list Kaczyńskiego prawdopodobnie przejdzie na świecie bez echa. Ugruntuje tylko opinię o samym Kaczyńskim jako o polityku, którego czas dawno już minął.