"Przywódca największego ugrupowania opozycji nie został zaproszony na konferencję YES po raz pierwszy w historii" - napisał Krawczuk w blogu opublikowanym w niezależnej gazecie internetowej "Ukrainska Prawda". Zasugerował w nim, że winę za brak zaproszenia dla byłej premier Julii Tymoszenko ponosi m.in. Kwaśniewski. - Ciekawe, jak znani demokraci z zarządu YES wyjaśnią swój wybór uczestników szczytu? - pyta Krawczuk.
Informację, że Tymoszenko nie otrzymała zaproszenia na szczyt w Jałcie, potwierdził Hryhorij Nemyria, bliski współpracownik Tymoszenko i wicepremier ds. integracji europejskiej w jej byłym rządzie. - W ubiegłym roku na konferencję w Jałcie zaproszono zarówno Julię Tymoszenko, która była wówczas premierem, jak i ówczesnego przywódcę opozycji, obecnego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza. W tym roku sami musieliśmy prosić o zaproszenie dla Tymoszenko, lecz prośby te pozostały bez odpowiedzi - powiedział były wicepremier.Nemyria, który znajduje się obecnie w Jałcie, podkreślił, że wśród uczestników tegorocznej konferencji dominują przedstawiciele władz. - Przewidziano wystąpienia prezydenta Janukowycza, premiera Mykoły Azarowa, ministra spraw zagranicznych Kostiantyna Hryszczenki, a dla przywódczyni opozycji miejsca nie przewidziano. Mam nadzieję, że uda mi się o tym porozmawiać z Kwaśniewskim i Solaną - zaznaczył. Nemyria poinformował jednocześnie, że jego asystenci od kilku tygodni bez powodzenia starają się zaaranżować jego spotkanie z Kwaśniewskim w trakcie szczytu YES w Jałcie. - Niestety, na nasze listy w tej sprawie, kierowane do biura byłego prezydenta Polski, nikt nie odpowiedział - oświadczył Nemyria.
Polityk ocenił, że sytuacja wokół szczytu w Jałcie to dowód słabej kondycji ukraińskiej demokracji. W ukraińskiej polityce zaszły "zmiany, które nie pozwalają tak wpływowym ludziom jak Pinczuk przestrzegać podstawowej reguły udzielania głosu wszystkim stronom życia politycznego" - podsumował były wicepremier.
PAP, arb