Prezydent dziękował działaczom opozycji demokratycznej w d. NRD za ich odwagę, która umożliwiła pokojową rewolucję w 1989 r.
Podkreślił, że "zjednoczenie Niemiec byłoby nie do pomyślenia bez europejskich ruchów wolnościowych, (...) bez polskich robotników, wspieranych przez polskiego papieża Jana Pawła II, który wzywał: +Nie lękajcie się+". "Solidarność krok po kroku wywalczyła wolność dla siebie i ostatecznie też dla nas. Mówię o tym w Bremie, mieście partnerskim Gdańska" - powiedział Wulff podczas uroczystości w Bremie.
Jak dodał, jedność Niemiec nie byłaby też możliwa bez Michaiła Gorbaczowa, który zrezygnował z roszczeń Związku Radzieckiego do panowania nad innymi krajami i w ten sposób umożliwił ich samostanowienie oraz bez decyzji ówczesnych władz Węgier o otwarciu zachodniej granicy.
"Rosjanie, Polacy, Węgrzy - to była wielka pomoc od przyjaciół, od których nie mogliśmy tego oczekiwać", zważywszy na to, co wydarzyło się w pierwszej połowie XX wieku - powiedział niemiecki prezydent.
W jego ocenie 20 lat po zjednoczeniu Niemcy stoją przed "wielkim zadaniem, by odważyć się na zmiany i odnaleźć nową spójność" społeczeństwa. "Szanować różnorodność, zamykać rysy w naszym społeczeństwie to chroni przed iluzjami i tworzy prawdziwe więzi. To jest zadanie niemieckiej jedności - dziś!" - apelował prezydent, nawiązując pośrednio do toczącej się w Niemczech debaty na temat integracji imigrantów.
Jak powiedział, hasło "Jesteśmy jednym narodem! ("Wir sind ein Volk!"), wykrzykiwane przez demonstrantów w d. NRD w 1989 r., dziś powinno być "zaproszeniem dla wszystkich, którzy żyją w tym kraju".
- Niemcy to my. Jesteśmy jednym narodem. I ponieważ ludzie z obcymi korzeniami są dla mnie ważni, nie chcę, by czuli się zranieni przez jakieś debaty. Nie możemy dopuścić do tworzenia legend, cementowania uprzedzeń i wykluczenia. Leży to w naszym narodowym interesie - apelował prezydent.
- Nie dajmy się wciągać w fałszywe konfrontacje - mówił.
W ten sposób Wulff skrytykował pośrednio dyskusję, wywołaną przez kontrowersyjne tezy byłego członka zarządu Bundesbanku Thilo Sarrazina, który w swojej najnowszej książce pt. "Niemcy likwidują się same" ("Deutschland schafft sich ab") zarzucił imigrantom z państw islamskich m.in. niechęć do integracji i wyzyskiwanie niemieckiego systemu socjalnego.
W swoim przemówieniu prezydent podkreślił jednak, że panuje zgoda co do tego, że żyjący w Niemczech imigranci muszą uczyć się niemieckiego. "Jest zgoda co do tego, że w Niemczech obowiązują niemieckie prawa i ustawy. Dla wszystkich - jesteśmy jednym narodem" - powiedział. "Kto gardzi naszym krajem i naszymi wartościami, musi się liczyć ze zdecydowanym oporem - to dotyczy fundamentalistów tak samo, jak prawicowych albo lewicowych ekstremistów" - podkreślił.
Zdaniem Wulffa dzień zjednoczenia Niemiec 3 października 1990 r. był spełnieniem nadziei ludzi, a jednocześnie "otwarciem niepowtarzalnej szansy na nowy początek".
- Wykorzystaliśmy tę szansę. Bądźmy dumni z tego, co osiągnęliśmy. Nie wszystko jeszcze zostało zakończone. Trzeba chronić wolność i ciągle budować jedność. Chodzi o to, by ten kraj był domem - dla wszystkich" - powiedział prezydent Niemiec.
W Bremie, która obecnie pełni przewodnictwo w drugiej izbie parlamentu (Bundesracie), odbywają się w niedzielę centralne obchody 20. rocznicy zjednoczenia Niemiec. W oficjalnej uroczystości uczestniczyli przedstawiciele władz państwowych oraz zagraniczni goście.
Obchodom towarzyszy piknik, na którym prezentują się poszczególne kraje związkowe Niemiec, koncerty i imprezy.
Rocznicowy festyn odbywa się również w Berlinie. Późnym popołudniem przed budynkiem Reichstagu odbędzie się uroczystość z udziałem m.in. kanclerz Angeli Merkel, prezydenta RFN i przewodniczącego Bundestagu Norberta Lammerta. Oczekiwany jest również były kanclerz Helmut Kohl, uważany za architekta jedności Niemiec.