Ryzykowna rewolucja
Premier - który w poniedziałek przebywa w Brukseli na szczycie ASEM (Asia-Europe Meeting) - powiedział dziennikarzom, że "to nie jest późna reakcja, to jest zmiana sposobu reakcji". - Nigdzie na świecie do tej pory nie eliminowało się produktów tego typu tylko na podstawie domniemanych skutków działania tych produktów. Zawsze najpierw się robi analizę, z czego się składa dana substancja, później się ją wpisuje do rejestru zakazanych substancji - mówił Tusk. Jak dodał, "dokonujemy takiej swoistej rewolucji wcale niełatwej i w jakimś sensie ryzykownej". - Będziemy chcieli eliminować produkty, co do których sądzimy, że mogą być groźne dla zdrowia i życia - podkreślił szef rządu.
Tusk spodziewa się kontry
Premier przyznał, że działania, które - jak to określił - prowadzone były "zgodnie z taką prawniczą rutyną, okazały się nieskuteczne". - Wiem o tym i dlatego zdecydowaliśmy się na takie niestandardowe działania. Spodziewam się kontry ze strony producentów i dystrybutorów, na pewno pojawia się zarzuty, że działamy niezgodnie z prawem - powiedział Tusk.
Szef rządu powiedział, że jeszcze w poniedziałek "szlifowane" będą zmiany w przepisach dotyczących dopalaczy, we wtorek zajmie się nimi. Również we wtorek premier ma spotkać się z prezydentem i marszałkami Sejmu i Senatu, żeby ustalić "szybkie procedowanie" nad tymi zmianami. We wtorek rząd ma przyjąć projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, który powstał w resorcie zdrowia. Nowela ma ograniczyć handel dopalaczami i wprowadzić zakaz reklamowania środków spożywczych poprzez sugerowanie, że mają właściwości środków psychotropowych lub odurzających. Nowe przepisy pozwolą wycofać z rynku na okres od 12 do 18 miesięcy dopalacze zawierające podejrzane substancje psychoaktywne. W tym czasie zostaną przeprowadzone szczegółowe badania dotyczące ich szkodliwości dla zdrowia.
zew, PAP