"Pod koniec megaspektaklu - relacjonuje "L'Osservatore Romano" - intonując Walk on piosenkarz poprosił 75 tysięcy ludzi, by modlili się za Aung San Suu Kyi, laureatkę Pokojowej Nagrody Nobla i przywódczynię birmańskiej opozycji, od lat przebywającą w areszcie domowym". Dziennik z uznaniem odnotowuje, że nie była to "przypadkowa zachęta ze strony artysty, który nie lekceważy cytatów biblijnych i otwarty jest na odwołania do wiary".
W artykule podkreśla się, że "show" irlandzkiej grupy "pokazuje, że zaangażowanie na rzecz praw człowieka i przeciwko biedzie nie musi koniecznie popadać w polityczną poprawność". "Pozytywne uczucia mogą być przekazywane z hałaśliwą siłą rocka, który nie powinien być konieczne uznawany za coś złego jak twierdzą niektórzy" - ocenia watykańska gazeta. Następnie przypomina troskę zespołu, a zwłaszcza Bono, o kwestie humanitarne, między innymi jego zabiegi o redukcję zadłużenia biednych państw świata.
Autor artykułu podkreśla, że słynny utwór "Sunday Bloody Sunday" stał się "pieśnią tych, którzy walczą z wszelkimi formami politycznego i ekonomicznego ucisku". Ten wielki zapał na pewno spodobałoby się Johnowi Lennonowi, "prekursorowi zaangażowanych gwiazd rocka", który dzisiaj skończyłby 70 lat - pisze "L'Osservatore Romano".
PAP