- To było w 1993 albo w 1994 roku. Pracowałem jako redaktor w Dziale Informacji Międzynarodowej agencji Xinhua. Związek Radziecki dopiero co się rozpadł i pojawiało się u nas mnóstwo materiałów o ZSRR i o historii byłego Układu Warszawskiego - wspominał Wei Da Fang. - Zacząłem czytać, co pisze o tym prasa rosyjska. W jednej z rosyjskich gazet przeczytałem tekst na temat Katynia. Od razu poczułem, że to interesujący temat dla chińskich czytelników. U nas nikt wtedy jeszcze o tym nie pisał - dodał.
Dziennikarz agencji Xinhua wspomina, że napisał wtedy duży tekst, ale jego redakcja obawiała się, że taka publikacja może negatywnie wpłynąć na stosunki pomiędzy Chinami a Rosją. - Skreślili ogromną część mojego materiału i przez kilka dni go wstrzymywali. Został mały tekst o tym, że w Rosji zaczęto podejmować temat Katynia - powiedział Wei Da Fang.
- Jakiś miesiąc później inne chińskie medium opublikowało tekst na ten temat. Byłem zły na szefa. "Jak to? My pisaliśmy o tym już miesiąc wcześniej i dużo bardziej interesująco!". Potem już mogłem pisać więcej na ten temat - podkreśla dziennikarz.PAP, arb